Łączna liczba wyświetleń

Historia

     Początek państwu polskiemu dał Mieszko I, ale podwaliny do niego przygotowali mu jego przodkowie wywodzący się z rodu książęcej dynastii Piastów - wymieniani przez Galla Anonima to: Chościszko, Piast, Siemowit, Leszek (Lestko) i Siemomysł - stojący kolejno na czele plemienia Polan. Było to najsilniejsze i najlepiej zorganizowane plemię w kraju Mieszka. Zapewne już na przełomie VIII i IX wieku miało swoją organizację państwową. Za najważniejszy jej ośrodek uważa się gród w Gnieźnie. Piastowie bardzo prężnie podbijali nowe ziemie i pod koniec IX i na początku X wieku władali Kujawami, Mazowszem i zachodnią Wielkopolską. Mieszko I obejmując władzę ok. 960 roku miał do dyspozycji państwo obejmujące swym zasięgiem już całą Wielkopolskę, ziemię Łęczycką, Sieradzką, Kujawy, Mazowsze i najprawdopodobniej także Pomorze. oprócz ziem wymienionych wyżej miał w swoim władaniu również ziemie należące do wielkich plemion takie jak: ziemie Polan nad dolną Wartą, Goplan nad górną jej częścią i Gopłem, Mazowszan nad dolnym odcinkiem Bzury i prawym nadbrzeżem Wisły oraz ziemie Lędzian leżące nad środkową częścią Bugu. Niebawem Mieszko podjął próbę zjednoczenia kolejnych plemion, będących sąsiadami kraju Polan.
Mieszko I
      Do tego celu potrzebował znacznej siły militarnej, której trzon stanowili zawodowi woje, także obcokrajowcy, a wśród nich również Skandynawowie. 
     Grupa wojów Mieszka dzieliła się na "starszą" i "młodszą". Pierwsi byli bardziej doświadczeni, obdarzeni zaufaniem władcy nadzorowali odległe osady, byli dowódcami i naczelnikami. Należeli do "rady wojennej". Prawdopodobnie takie stanowiska książę nadawał w nagrodę za dobrą służbę. Drudzy chronili księcia, stanowili osobistą straż władcy. Pilnowali także, aby wszyscy wywiązywali się z obowiązku "oddania cezarowi, to co należy do cezara" (Mt 22, 21). Dobrze wyćwiczeni i uzbrojeni, choć ich ekwipunek
zależał od stanu ich majątku. Najkosztowniejszym elementem wyposażenia ówczesnego wojownika oprócz kolczugi był także miecz. Wyróżniał się on dłuższymi, smukłymi tępo zakończonymi jelcami. Rękojeść była krótka zakończona ciężką, spłaszczoną dwudzielną głowicą. Miecze jeszcze wtedy nie były  wyważone (głownie były cięższe niż głowica, rękojeść i jelce, czyli ostrze było cięższe od uchwytu), więc walcząc nimi po prostu zadawano ciosy i przyjmowano je na tarczę. O zwycięstwie decydowały kondycja wojownika i siła zadawanych przez niego ciosów. 
     W wyposażeniu znajdowały się także włócznie, również ze zdobionym grotem zdarzało się, że złotem i srebrem. Miały długość około 2 metrów. używano ich w walce konnej i pieszej. Wojowie Mieszka zawsze stawali do walki konno i w pełnym uzbrojeniu, ich ciało pokrywała zbroja, a głowę chronił hełm, prawdopodobnie zakrywał też nos, co pomagało ześlizgiwać się broni przeciwnika. Najdroższe wykuwano z całości w metalu, tańsze miały metalowy szkielet uzupełniony utwardzaną skórą. Na niektórych umieszczano pióropusze, inne miały przypinane na dole kolczaste plecionki. 
     W skład uzbrojenia wchodziła oczywiście również tarcza. Robione były z drewna i skóry o kształcie koła, owalu lub odwróconej łzy (migdałowate). Zdarzało się, że miały metalowe wzmocnienia. Na jej środku bardzo często montowano umbo. Było to wybrzuszenie ochraniające dłoń wojownika. Niekiedy przybierał on postać kolca, dzięki czemu można było zadać cios. 
     Potwierdzeniem takiego wyglądu można znaleźć w kronikach łacińskich, które nazywają ich przodków "loricati" - pancerni. O sile armii Mieszka możemy również przeczytać u bliżej nieznanego wędrowca Ibrahima ibn Jakuba, który pisał:
"Ma on trzy tysiące pancernych podzielonych na oddziały, a setka ich znaczy tyle, co dziesięć secin (setek) innych (wojów). Daje on tym mężom odzież, konie, broń, i wszystko czego tylko potrzebują".
Czytając jego relację nabieramy przekonania, że utrzymanie takiej armii było bardzo kosztowne, co rodzi pytanie o stan skarbca naszego władcy. Czy było go stać na tak poważny wydatek? Odpowiedź daje nam znów ten sam wędrownik, który pisze:
"Pobierane przez niego (Mieszka I) podatki (stanowią) odważniki handlowe. Idą one na żołd dla jego piechurów".
Podatki, o których pisze Ibrahim płacili w większości kmiecie. Byli to wolni chłopi, którzy uprawiali posiadaną na własność ziemię. Stanowili oni zdecydowaną większość społeczeństwa w tym okresie państwa Polan. Jako podatek oddawali państwu część swoich plonów. 
     Nie tylko oni jednak płacili podatek na rzecz kraju. Istniały także bowiem wsie specjalizujące się w produkcji jednego rodzaju artykułu. Były to tzw. wioski służebne. Świniary zajmowały się tylko hodowlą świń, Szczytniki wytwarzały tarcze oraz inne części uzbrojenia. W Garbarach garbowano skórę. Oprócz nich istniały również Szewce i Kowale. 
     Wieś czasów rządów Mieszka I składa się z kilku chat oddalonych od siebie w znacznej odległości. Ich mieszkańcy żyli w wielopokoleniowej rodzinie, a oprócz uprawiania ziemi zajmowali się hodowlą zwierząt, polowali, korzystali z zasobów lasu i wód. Niektóre z wiosek posiadały grody, w których mieszkańcy mogli się chronić w razie niebezpieczeństwa. W wyniku podboju nowych ziem przez Mieszka I powstawały nowe grodziska, ale służyły one jako siedziba namiestnika władcy. Z tego miejsca sprawował rządy nad okolicznymi terenami, a także zbierał podatki z pobliskich miejscowości. 
     Ciekawie wyglądał sposób mycia się mieszkańców, który zaintrygował podróżnika wspomnianego wcześniej Ibrahima ibn Jakuba, odnotował on w swej kronice: 
"Nie mają oni łaźni, lecz posługują się domkami z drzewa. Budują piec z kamienia w jednym rogu i wycinają w górze na wprost niego okienko dla ujścia dymu. A gdy się rozgrzeje, zatykają owe okienko i zamykają drzwi domku. Wewnątrz znajduje się zbiornik na wodę. Wodę tę leją na rozpalony piec i podnoszą się kłęby pary. Każdy z nich ma w ręku wiecheć trawy, którym porusza powietrze i przyciąga je ku sobie. Wówczas otwierają się im pory i wychodzą zbędne substancje z ich ciał".
Centrum wsi stanowił pusty plac z umieszczonym na nim wielkim paleniskiem. Gromadzono się przy nim przy podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących wszystkich mieszkańców lub podczas odprawiania modłów do starych bogów. 
     Sami wieśniacy byli ubrani w proste lniane tuniki przewiązane w pasie. Kobiety nosiły spódnice i koszule. Najczęściej chodzili boso lub w butach z łyka.
     Zupełnie inaczej wyglądał strój wyższych warstw społecznych. Był kolorowy z najlepszych tkanin, uzupełniony drogocennymi dodatkami. Potwierdzeniem tego są słowa zapisane przez Galla Anonima: 
"Za czasów Bolesława każdy rycerz i każda niewiasta dworska zamiast sukien lnianych lub wełnianych używali płaszczy z kosztownych tkanin, a skór; nawet bardzo cennych, choćby były nowe, nie noszono na jego dworze bez podszycia kosztowną tkaniną i bez złotych frędzli".
Jego słowa potwierdzają także znaleziska z X w, a sam kronikarz wspomina również wizytę Ottona III w Gnieźnie, którego witali u bram miasta woje ubrani w kolorową odzież i damy ubrane w suknie z drogich materiałów, przyozdobione srebrem i złotem. 
     Równie dobrze mieli się możnowładcy. Pełnili oni funkcję urzędników dworskich i lokalnych. Pełnili także służbę dyplomatyczną, byli dowódcami wojska. Wywodzili się oni z bardzo starych rodów i jednocześnie bardzo majętnych. Nosili bogatą odzież i ozdoby ze złota - pierścienie i łańcuchy.
     Równie wysokie miejsce w społeczeństwie zajmowali wojownicy księcia. Dostawali od niego wszystko włącznie z wianem dla swoich córek.
     Także Kościół cieszył się wielkimi względami. Na początku państwowości utrzymywany na koszt księcia z roku na rok powiększał swój majątek, ziemię i poddanych.
     Nieco niżej znajdowała się ludność wiejska samodzielnie władająca swoją ziemię przechodzącą z pokolenia na pokolenie. Okręgami grodowymi (kasztelaniami) zarządzał żupan grodowy, zwany kasztelanem. Przeprowadzał on kontrolę administracyjną swego okręgu, zbierał daninę, dowodził załogą grodu, zwoływał pospolite ruszenie. Oprócz tego wymierzał sprawiedliwość organizując sądy i rozstrzygając spory.
     Najniżej w społeczeństwie znajdowała się ludność służebna. Niektórzy z nich pilnowali stad (owczarze, kobylnicy) inni uczestniczyli w polowaniach (sokolnicy, pisarze). Jeszcze inni zajmowali się produkcją (zduni, szewcy, grotnicy), wydobywaniem rudy (górnicy), czy zaopatrzeniem w żywność (bartnicy, winiarze). Każda kategoria ludności służebnej miała swoje prawa i przepisy.
     Jeszcze niżej od ludności służebnej znajdowali się niewolnicy. Byli to zwykle jeńcy wojenni, przestępcy, chłopi tracący wolność za długi, niewolnicy kupowani specjalnie do celów gospodarczych. Pracowali jako służba na dworze, zajmowali się stadninami i oborami. Jako jedyni nie mieli żadnych praw czy własności.
      Niektórzy historycy mówią, że o zamożności państwa Mieszka świadczą nie tylko utrzymywanie tak dużej liczby wojów, ale także rozbudowa grodów już istniejących oraz budowa nowych, a wpływy jedynie z podatków mogłyby nie wystarczyć  na wszystkie cele. Stąd nasuwa się wniosek, że Mieszko musiał mieć jeszcze jakieś dodatkowe dochody. Najprawdopodobniej czerpał je z handlu towarów oraz niewolników z nowo podbitych ziem. Przez Polskę przechodziło bowiem wiele szlaków handlowych. Dzięki temu była możliwość sprzedania takich towarów jak futra, bursztyn, sól oraz kupna artykułów jak sukna, ozdób, narzędzi i wyrobów rzemieślniczych.
     Pomimo stosunkowo silnego państwa Mieszko I nie mógł sobie pozwolić na konflikt z którymś z sąsiadów, więc dlatego zawarł sojusz z Ottonem I cesarzem Rzeszy niemieckiej. Zaakceptował on jego zwierzchnictwo, co wymagało płacenia daniny na rzecz cesarza. Zapewne porozumienie Mieszka z Ottonem przewidywało również chrystianizację Polski. Chcąc przeciwdziałać planom Ottona rozszerzenia wiary chrześcijańskiej na wschodzie Europy, Mieszko podejmuje decyzję by samodzielnie przyjąć chrzest. Taka decyzja miała uchronić ówczesne państwo Mieszka przed napaścią, któregoś z sąsiadów i przymusowym przyjęciem nowej religii, a także wzmocnić swoją pozycję wobec potężnych chrześcijańskich państw. Na północy zagrażali pogańscy Wieleci, z zachodu niemieccy grafowie siłą nawracając pogan ze wschodu. Małopolskę okupował król Czech, Bolesław I Srogi. Zapadła decyzja by przyjąć religię potężniejszego wroga - chrześcijaństwo. Drogą do celu było małżeństwo z Dobrawą, córką czeskiego władcy Bolesława I. Dzięki takiemu rozwiązaniu uniknął podbicia Polski przez Rzeszę niemiecką i nawiązał współpracę z Czechami, jako z równorzędnym partnerem. W 965 roku dochodzi do ślubu Mieszka z Dobrawą, a w 966 Mieszko przyjmuje chrzest w obrządku katolickim. Następuje oficjalne przyjęcie religii katolickiej w nowo tworzonym państwie - Polsce. Prawdopodobną datą przyjęcia chrztu była Wielka Sobota, 14 IV 966 roku, zapewne w Poznaniu przyjął wtedy imię Dagoberta - świętego z dynastii Merowingów. Należy tutaj zaznaczyć, że nasz ówczesny władca przyjął sakrament wraz ze swoim najbliższym otoczeniem. Zaraz potem przyjął od biskupa sakrament bierzmowania. Takie posunięcie zdecydowanie podnosiło prestiż kraju i włączało go do państw świata chrześcijańskiego. Dzięki temu mógł uczestniczyć w polityce cywilizacyjnej Zachodu. Urosła także jego pozycja w kraju jako władcy, gdyż nowo przyjęta religia uważała ich za namaszczonych przez samego Jezusa. 
     Samo przyjęcie jednak chrztu, a co za tym idzie nowej religii przez władcę nie wystarczało by mówić o jego podwładnych jak o chrześcijanach. Rozpowszechnienie nowej religii wymagało czasu i środków. Przede wszystkim ludzi - zwykłych księży, którzy głosiliby nową religię w odpowiednich do tego celu miejscach - kościołach. Zapewne pierwsi duchowni przybyli wraz z Dobrawą, a wśród nich Jordan pierwszy biskup Polski. Pierwsze kościoły najprawdopodobniej ufundowała również pierwsza żona Mieszka I, w Gnieźnie pod wezwaniem św. Wita i św. Trójcy i na Ostrowie Tumskim w Poznaniu pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny.
     Już w dwa lata po chrzcie władcy w Poznaniu założono biskupstwo podlegające bezpośrednio Rzymowi, a swój zasięg rozciągało na cały kraj. Gromadziło ono wszystkich duchownych podejmujących się aktywnej chrystianizacji. Pierwszym biskupem został Jordan, jego następcą zaś Unger, opat z Memleben w Turyngii. Przybył on do Polski razem z Odą, drugą żoną Mieszka I.
     Kiedy z Pragi wydalono biskupa Wojciecha, osobiście przyjaciela Ottona III i papieża Sylwestra II Bolesław Chrobry, syn Mieszka ówczesny władca przyjął go z najwyższymi honorami, gdy ten przybył do Polski w 997 roku. Pomimo namów Bolesława by poświęcił się pomocy w rozmowach dyplomatycznych z Zachodem, ten stanowczo odmówił i niemalże od razu wyruszył do Prus. Pomimo szlachetnego celu niesienia wiary pokojowo, poniósł tam śmierć męczeńską. Chrobry bardzo umiejętnie wykorzystał tę tragedię. Wykupił ciało Wojciecha dając tyle złota ile ono ważyło i umieścił je w Gnieźnie. Po upływie dwóch lat od jego śmierci papież Sylwester II kanonizował go i niedługo potem zorganizował po konsultacji z Ottonem III arcybiskupstwo św. Wojciecha w mieście jego pochówku. Pieczę nad nim sprawował Radzim-Gaudenty. Inne biskupstwa mieściły się także w Krakowie, Kołobrzegu, Wrocławiu oraz Poznaniu zarządzanym przez następcę Jordana Ungera. Metropolię zatwierdzono w 1000 roku, kiedy do Gniezna przyjechał cesarz Otton III, by uczcić przy grobie świętego Wojciecha. Otton III przekazał Chrobremu również prawo inwestytury biskupów i opatów.     
     Przyjęcie chrztu oraz zawarcie sojuszy z sąsiadami z południa - Czechami i z zachodu - z Rzeszą niemiecką w 965 roku nie gwarantowały jednak spokoju. Już w 972 r. na Polskę napada margrabia Hodon, w pierwszej potyczce odnosi zwycięstwo lecz w drugiej, pod Cedynią 24 VI 972 ponosi straszliwą klęskę tracąc swoich najlepszych rycerzy. Sukces ten potwierdził panowanie Mieszka na terenach pomorza i umocnił zachodnie granice jego kraju. Pomimo to oddaje swego syna Bolesława jako zakładnika na dwór cesarski. W ten sposób miał wypełnić postanowienia sądu cesarskiego, który odbył się po zwycięstwie pod Cedynią. Przegraną Hodona bardzo przejął się cesarz Otton I i ogłosił się rozjemcą w sporze. Dotyczył on zapewne ziem Pomorza.
     W 973 r. jednak po śmierci Ottona I, Bolesław wraca do domu, a Mieszko wraz z władcą Czech Bolesławem II Pobożnym popierają Henryka Kłótnika w dążeniach do tronu Niemiec i cesarstwa zwracając się tym samym przeciwko Ottonowi II prawowitemu spadkobiercy tronu, co sprowadziło gniew i akcje odwetowe na ich kraje (w latach 976 - 978 w Czechach i w 979 roku w Polsce). Mieszko zdołał obronić swój kraj, Bolesław II nie miał tyle szczęścia, jego kraj wrócił do cesarstwa.
     Po śmierci Dobrawy w 977 roku stosunki Polski i Czech wyraźnie się ochłodziły, a śmierć Ottona II w 983 r. i wybuch powstania na Połabiu jeszcze mocniej komplikuje sytuację. W dążeniach do tronu jednak razem popierają znowu Henryka Kłótnika, przeciwstawiając się małoletniemu Ottonowi III, synowi Ottona II. Koniec powstania odnowił przymierze Czech z Lutykami, co ostatecznie doprowadziło do tego by Polska znów zwróciła się w stronę zachodu. Przypieczętowaniem zmian było kolejne małżeństwo Mieszka. Poślubił on córkę Dytryka, margrabiego Marchii Północnej Odę w 980 r. Miała ona szerzyć wiarę chrześcijańską w Polsce, a do Niemiec mieli wrócić jeńcy pojmani przez władcę polskiego podczas akcji odwetowej z 979 roku. Urodziła ona trzech synów Mieszkowi: Mieszka, Świętopełka i Lamberta.
     Ponowne małżeństwo piastowskiego władcy to nie jedyne jego posunięcie w polityce zagranicznej ku zapewnieniu bezpieczeństwa Polsce. Także jego dzieci z pierwszego małżeństwa biorą ślub. Córka Świętosława wychodzi za mąż za władcę Szwecji Eryka VIII Zwycięskiego, co powstrzymało Danię przed napadem na Polskę. Chciała ona bowiem także wyspę Wolin włączyć do swego królestwa. Po śmierci Eryka wychodzi za króla tegoż kraju - Swena Widłobrodego. Bolesław I natomiast żeni się z córką Rygdaga, margrabiego Marchii Miśnieńskiej. 
     Pokonanie Rzeszy przez Słowian w 983 roku podczas powstania na Połabiu umożliwiło im uzyskanie niepodległości. Najważniejsza organizacja polityczna tego ludu to Związek Wielecki. Ich stolica mieściła się w Radogoszczy. W 985 r. Mieszko wsparł akcję zbrojną Rzeszy na Połabiu i próbę przywrócenia starego porządku mając nadzieję na zajęcie wyspy Wolin. Miała ona ogromny port i miasto stanowiący bardzo ważny punkt na morskim szlaku handlowym, dzięki czemu błyskawicznie się rozwijała. Kronikarz Adam z Bremy tak je opisuje w II-ej księdze swego dzieła "Dzieje kościoła hamburskiego":
"Za Lucicami, których inaczej zwą Wieleci, biegnie rzeka Odra, najobfitsza z rzek Słowiańszczyzny. W jej ujściu, którym zasila scytyjskie bagna, przesławne miasto Jumme zapewnia nader uczęszczany punkt postoju dla barbarzyńców i Greków, którzy mieszkają naokoło. Ponieważ na chwałę tego miasta wypowiada się rzeczy wielkie i zaledwie godne wiary, chętnie dorzucę kilka słów godnych opowiedzenia. Jest to rzeczywiście największe z miast, jakie są w Europie. Zamieszkują je Słowianie łącznie z innymi narodami, Grekami, barbarzyńcami; także i sascy przybysze otrzymują prawo zamieszkania, byleby tylko przebywając tam, nie występowali z oznakami swego chrześcijaństwa... Jest tam latarnia morska, którą mieszkańcy nazywają ogniem greckim [...]".
Cesarz odwdzięczył się Mieszkowi za pomoc na Połabiu, wysyłając swe wojska wraz z wojami Mieszka do walki o Śląsk i Małopolskę. Udało się wyrwać te ziemie spod panowania czeskiego jeszcze przed rokiem 990. W obliczu zjednoczenia tak silnych dwóch sąsiadów władca Czech (szwagier Mieszka I) nie oponował i spełnił ich żądania oddania ziem. 
      W 992 roku Mieszko umiera, zostawiając swe państwo w opiece Stolicy Apostolskiej. Dokonuje tego w akcie "Dagome iudex", opisując w nim dokładne jego granice:
"Tak jak zaczyna się z pierwszego boku długie morze, granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś i granicą Rusi ciągnąc aż do Krakowa, i od samego Krakowa aż do rzeki Odry prosto do miejsca, które nazywa się Alemura, i od samej Alemura aż do granicy Milczan, i od granicy Milczan prosto w kierunku Odry i stąd prowadząc wzdłuż rzeki Odry aż do wymienionego miasta Schinesghe".
     Państwo w takim kształcie zostawił on swym synom, nie wymieniając wśród nich najstarszego Bolesława. Prawdopodobnie za namową Ody pozbawił go prawa do państwa zostawiając mu jedynie Małopolskę, której nie wymienia w tym dokumencie. Bolesław jednak tuż po śmierci ojca przepędza z kraju Odę i swych przyrodnich braci obejmując władanie nad całym krajem. 
     Mieszko I postąpił bardzo roztropnie powierzając swe państwo w opiece Papieżowi. Dawało to bowiem gwarancję prawną nienaruszalności jego granic i zapewniało otrzymanie go z powrotem we władanie. Konsekwencją takiej decyzji była opłata roczna na rzecz Kościoła, ale kraj obejmowała pełna Jego opieka.

     W 992 roku Bolesław I zwany przez sobie współczesnych Chrobrym obejmuje władzę w kraju swego ojca - Polsce.
Bolesław I Chrobry

Kontynuuje on politykę swego ojca. Wkrótce po objęciu władzy wspomaga Niemców w bitwie otaczającej słowiańską twierdzę Brenna. Pomaga również w walkach z Wieletami czy Obodrzycami. Dzięki takim zabiegom państwo Chrobrego rosło w siłę, prawdziwy rozkwit Polski nastąpiło jednak, gdy Otton III w 994 roku samodzielnie zaczął rządzić swym krajem. Pierwsze spotkanie władców Polski i Niemiec nastąpiło już w 995 r. w trakcie jednej z wypraw przeciw Obodrzycom. Mieli oni bardzo wyraźne, a co ważne spójne plany wobec Polski. Cesarzowi śniło się zjednoczenie państw chrześcijańskich, a Polska miałaby zająć ważne miejsce w tym wydarzeniu. Zaangażowanie się Polski w politykę europejską, w dodatku tak znaczącego sąsiada jakim była Rzesza niemiecka znacząco poprawiło rozwój kraju Bolesława I tak w gospodarce jak i kulturze. 
     Przypieczętowaniem przyjaźni polsko - niemieckiej był gest nałożenia na głowę Bolesława korony cesarskiej. Tak odnotował ten fakt Gall Anonim: 
"... cesarz rzymski zawołał w podziwie: «Na koronę mego cesarstwa! to, co widzę, większe jest, niż wieść głosiła!» I za radą swych magnatów dodał wobec wszystkich: «Nie godzi się takiego i tak wielkiego męża, jakby jednego z pośród dostojników, księciem nazywać lub komesem, lecz [wypada] chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną». A zdjąwszy z głowy swej diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława na [zadatek] przymierza i przyjaźni".
 Można by przypuszczać, że już wtedy miała miejsce koronacja Bolesława Chrobrego, ale nieprzychylni polskiemu władcy niemieccy kronikarze jednomyślnie wymieniają datę jego koronacji na 1025 rok. 
     Drugim gestem uczynionym wobec Bolesława na znak przyjaźni obu krajów było nazwanie go "przyjacielem" i "sprzymierzeńcem narodu rzymskiego" oraz podarowanie mu włóczni św. Maurycego. Legenda głosi, że jej właścicielem miał być św. Maurycy, dowódca legionu rzymskiego z Teb, składającego się wyłącznie z chrześcijan. Odmówili oni wzięcia udziału w prześladowaniach chrześcijan, za co Maurycy wraz z co dziesiątym legionistą ponieśli śmierć (kara zdziesiątkowania).      Włócznia była znakiem suwerenności Polski. Chrobry otrzymał ponadto od Ottona III prawa przysługujące królowi tzw. regale. 
     Samo angażowanie się w sprawy polityki europejskiej na pewno podnosiło także prestiż młodego jeszcze kraju, ale Bolesław Chrobry miał znacznie ambitniejsze plany ugruntowania władzy i niezależności Polski. Dążył bowiem konsekwentnie nie zrażając się kolejnymi niepowodzeniami o przyjęcie korony. Włączyłby wtedy siebie do wielkiej europejskiej "rodziny królów". Pierwsza okazja była podczas zjazdu gnieźnieńskiego, ale Otton III choć miał taką możliwość nie skorzystał z niej. Do dziś nie wiemy czemu tak postąpił. Wszystko zatem legło w rękach papieża Sylwestra II. Bolesław słał papieżowi przeróżne podarunki poprzez mężów godnych zaufania (tzw. eremitów), by z powrotem dostarczyli mu koronę. Wszystkie wysiłki jednak szły na marne. Po śmierci Ottona III w 1002 roku szanse na koronę zmalały jeszcze bardziej. Jego następcą został Henryk II bardzo niesprzyjający Polsce. Konflikt zbrojny między obydwoma państwami wisiał w powietrzu. 
     Najpierw Chrobry poparł kontrkandydata Henryka do tronu Ekkeharda z Miśni. Po jego śmierci nie zrezygnował z powiększenia państwa i zbrojnie zajął Marchię Miśnieńską, Milsko i Łużyce. Na zjeździe panów saskich w Merseburgu Bolesław nie zdołał obronić Miśni, ale Milsko i Łużyce zatrzymał na prawie lennym. W Miśni natomiast udało mu się umieścić przyjaznego Bolesławowi syna Ekkeharda, Hermana.
     W 1003 roku Czesi zwrócili się do polskiego władcy o pomoc w sprawie tyrańskich rządów Bolesława III Rudego. Chrobry widząc w tym dobrą okazje do powiększenia terenów swojego kraju zgodził się. Obalił swego kuzyna tyrana oślepiając go podczas spotkania w przygranicznym grodzie i sam koronował się na władcę Czech w Pradze zajmując przy tym jeszcze Morawy i część Słowacji. Ponieważ ziemie te były zależne od króla Niemiec, Henryk II natychmiast zażądał od Bolesława Chrobrego złożenia hołdu. Zdecydowana odmowa polskiego władcy na wezwanie niemieckie oznaczała tylko jedno, konflikt zbrojny. 
     Król Niemiec uderzył wprost na Pragę czym zaskoczył Bolesława. Na dodatek wybuchł bunt Czechów przeciw polskiemu władcy, co przesądziło o klęsce Bolesława Chrobrego i zakończyło w 1004 roku jego panowanie na tych terenach. Tron czeski objął Jaromir I. Wkrótce zdobyty został również Budziszyn.
     W 1005 r. Niemcy razem z Lutykami i Czechami znów ruszyli na Polskę docierając aż do Poznania, tym samym zmuszając polskiego księcia do utraty Łużyc i Milska. Jakby tego było jeszcze mało w 1007 roku po wspólnej wyprawie Niemiec i Wieletów odrywa się od Polski Pomorze Zachodnie, a Pomorzanie wykorzystując okazję odrzucili chrześcijaństwo i wyzwolili się z pod panowania polskiego władcy.
     Bolesław Chrobry jednak nie rezygnował. Mobilizował wojska oraz podjął zabiegi dyplomatyczne, by zabezpieczyć swoje granice. Jedną córkę wydał za księcia kijowskiego Świętopełka. Drugą zaś za syna Margrabiego Miśni, Ekkeharda.
     Podobne sojusze zawarł również z Lutykami i z Czechami, co Henryk II uznał za zagrożenie i w 1007 roku zerwał z Bolesławem układ pokojowy. Tym razem jednak Chrobry nie czekał na atak Niemiec i sam pierwszy zadał im cios. Szybko zdobył Milsko i Łużyce, a zaraz potem Budziszyn. Król Niemiec odpowiedział dopiero w 1010 r. we wspólnej wyprawie z Czechami pod dowództwem księcia saskiego Bernarda. Nie powtórzył on wcześniejszych sukcesów, splądrował jedynie zachodnie ziemie. Napastnicy męczeni atakami drużynników w lesie, niedługo zawrócili do domu. W dwa lata później Niemcy powtórzyli wyprawę pod wodzą arcybiskupa magdeburskiego Walterda, lecz poniosła ona całkowitą klęskę. Jego śmierć definitywnie zakończyła wyprawę. Pokój podpisano w 1013 roku w Merseburgu. Ziemie zdobyte przez Polskę zostawały przy niej, ale miała ona złożyć z nich hołd lenny Niemcom. Ponadto syn Bolesława Chrobrego, Mieszko II miał ożenić się z córką platyna nadreńskiego  Herenfrieda Rychezą, co miało przypieczętować zawarte porozumienie. 
     Sojusz jednak nie trwał długo. Zerwali go Niemcy, a powodem było nie wysłanie 300 wojowników przez władcę Polski na koronację Henryka II, podczas której miał zostać cesarzem. 
     Kronikarz niemiecki Thietmar tak pisał o tym wydarzeniu:
"[...] Bolesław, choć otrzymał przedtem wezwanie, nie poczuwał się do obowiązku pomocy w tej sprawie i okazał się, jak zwykle kłamcą w swych pięknych obietnicach".
Na dodatek Chrobry spiskował z niemiecką opozycją lub z Czechami, co było kolejnym powodem do zerwania pokojowych stosunków z Niemcami i doprowadziło do dwóch wypraw na Polskę w latach 1015 - 1017. Drugą wyprawę Henryk II zaplanował bardzo sprytnie, zawierając porozumienie z Rusią, która miała zadać ostateczny cios Polsce. Na szczęście dla Polski obie zostały odparte, dzięki bardzo dobrej taktyce Bolesława Chrobrego. Zatrzymywał on wroga pod zaciekle broniącymi się grodami, atakując co pewien czas z boku. Ostatecznie oddziały niemieckie wycofały się i 30 I 1018 podpisano pokój w Budziszynie. Przewidywał on zaliczenie Milska i Łużyc do terytoriów Polski, a władca Niemiec nie będzie żądał ich zwrotu. 
     Definitywne zakończenie walk z zachodnim sąsiadem pozwoliło Bolesławowi I zająć się swoim wschodnim sąsiadem, a konkretnie pomóc odzyskać tron swemu zięciowi Świętopełkowi. Utracił on władzę na Rusi na rzecz swego młodszego brata Jarosława I, po śmierci ich ojca Włodzimierza. Interwencja miała miejsce jesienią 1018 roku i okazała się bardzo skuteczna, już po pierwszej bitwie udało się przegnać Jarosława do odległego Nowogrodu. Zaraz potem dotarli do Kijowa umieszczając na tronie Świętopełka. Nowy władca niedługo jednak cieszył się z objęcia tronu, gdy Bolesław wrócił do domu na wiosnę 1019 r. Jarosław I odzyskał tron. Choć Świętopełk nie do końca okazał się wygranym, to władca Polski zaliczył tę wyprawę do swoich sukcesów. Przyniosła mu ona wiele łupów wojennych i co najważniejsze przyłączył Grody Czerwieńskie do swego terytorium.
     Jedyna rzecz jaka spędzała Bolesławowi Chrobremu sen z powiek, to brak upragnionej korony. Pod koniec życia wciąż nie dane było mu jej założyć. Wydawać by się mogło, że pech nie opuszczał polskiego księcia piętrząc przed nim przeszkody, na sam koniec umieścił Henryka II w Rzymie by mógł tam zakończyć ziemską wędrówkę. Nagle jednak los okazał się dla polskiego władcy łaskawy, 9 IV 1024 roku umiera papież Benedykt VIII, a 13 VII tego samego roku umiera cesarz Henryk II. Bolesław I Chrobry rozpoczyna natychmiastowe starania do otrzymania korony. Trwały one do Wielkanocy 1025 roku, kiedy to za zgodą papieża Jana XIX, znanego z własnego zdania często innego od opinii Niemiec 18 IV 1025 r. w Gnieźnie polski książę zostaje królem Polski. 
     Osiągnąwszy swój cel, król Polski Bolesław I Chrobry umiera 17 VI 1025 roku.


    
Mieszko II Lambert
Po jego śmierci
rządy obejmuje Mieszko II Lambert. Choć był młodszym synem Bolesława Chrobrego, miał jeszcze starszego przyrodniego brata Bezpryma, to ojciec wyznaczył jego na swego następcę. Strasznie to rozzłościło jego brata i uczyniło z niego jego głównego wroga. Chrobry zauważył to i jeszcze przed śmiercią wysłał Bezpryma do klasztoru. Miało to znacząco ułatwić Mieszkowi II przejęcie władzy.
     Jego dzieciństwo przygotowywało go do objęcia roli władcy. Wielokrotnie był w Niemczech z poselstwem wysłanym przez swego ojca podczas wojen polsko-niemieckich. Prowadził rokowania w 1013 roku w Merseburgu, które przyniosły Polsce nowe zdobycze terytorialne Milsko i Łużyce. Można z tego wnioskować, że znał język niemiecki, ponadto bardzo dobrze również znał grekę i łacinę. 
     W 1014 roku znowu król Polski wysłał go z misją do stolicy Czech. Polacy chcieli zawrzeć ze swymi południowymi sąsiadami porozumienie skierowane przeciw cesarzowi. Władca tego kraju - książę Oldrych nie był jednak zainteresowany i uwięził Mieszka by później przekazać go Niemcom. Dzięki zabiegom ojca syn wrócił do domu jeszcze w tym samym roku. Prawdopodobnie dzięki przekupieniu wyższych urzędników niemieckich. Nim pozwolili mu wrócić do domu skłonili go do złożenia gwarancji, że nie sprzeciwi się cesarzowi. 
     Mieszko II był nie tylko posłem lecz także żołnierzem. Wspólnie z Bolesławem Chrobrym uczestniczył w sporej liczbie kampanii zakończonych sukcesami. Podczas wojny niemieckiej 1015 - 1018 brał udział w obronie przejścia przez Odrę niedaleko Krosna dowodząc grupą wojska z sukcesami. Podczas tej potyczki przybyli do niego posłowie cesarscy, ci sami którzy odebrali od niego gwarancję lojalności wobec cesarza by przypomnieć mu o niej. Odpowiedział im:
"Przyznaję, że przez łaskę cesarza zostałem wyrwany z mocy nieprzyjaciela a wam złożyłem przysięgę; i chętnie bym ją w każdej sprawie wypełnił, jeśli byłbym wolny. Teraz zaś, jak sami wiecie, jestem poddany władzy ojca i, ponieważ on mi tego zabrania i obecni tu jego rycerze tego by nie znieśli, niechętnie tego zaniecham. Ojczyznę moją, na którą wy czyhacie, jeśli mogę, chcę bronić aż przybędzie mój ojciec i wówczas pragnę go skłonić do [przyjęcia] łaski cesarza i waszej miłości."
     W 1013 roku nasz drugi król ożenił się z Rychezą, siostrzenicą Ottona III. Małżeństwo to miało na celu uspokojenie stosunków polsko-niemieckich. Ponadto Chrobry uważał, że stanie się poprzez nie właścicielem części dóbr niemieckich ze względu na majątek posiadany przez Rychezę. 
     Owocem tego związku był Kazimierz, urodzony w 1016 roku oraz jego dwie siostry Gertruda przyszła żona księcia ruskiego Izasława i nieznana z imienia żona króla Węgier Beli I. 
     Po zakończeniu swego udziału w różnych kampaniach prowadzonych przez ojca osiadł w swej dzielnicy - ziemi Wiślan  ze stolicą w Krakowie by tam współrządzić ze swoją żoną królową Rychezą. Zaangażował się w rozwijanie budynków sakralnych w Polsce, a w Niemczech wspierał wspólnoty zakonne. Opactwo św. Michała w Bambergu zapisało w swych kronikach wielką darowiznę złożoną przez Mieszka II. Dzięki takiemu gestowi zasłużył sobie by zakonnicy nazwali go "naszym bratem", czyli uważali go za należącego do wspólnoty klasztoru i modlili się za niego jak za dobrodzieja opactwa. Takich uczynków Mieszko zrealizował znacznie więcej, co bardzo rozsławiło jego imię.
     Wstępując na tron musiał się jednak zmierzyć z problemami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Obejmując władzę nie przydzielił swoim braciom Bezprymowi i Ottonowi księstw więc musiał ich wydalić z kraju. W Niemczech król Konrad II sprzeciwił się koronacji najpierw Bolesława Chrobrego potem Mieszka II. Mieszko nie będąc dłużnym stanął po stronie panów lotaryńskich i nadreńskich, którzy sprzeciwiali się wyborowi Konrada II na króla. Wkrótce dołączyli do nich Sasi i Bawarzy. Wyróżniającym się landem spośród wymienionych była Lotaryngia. Posiadała mocną gospodarkę i dobrze rozwiniętą kulturę. Wśród jej arystokracji król Polski cieszył się dużym uznaniem i był uznawany za godnego partnera politycznego. Księżna tej krainy Matylda wysłała Mieszkowi II list, w którym nazywa go "rex invictissimus   - król przeniezwyciężony". Bardzo mocno akcentowała, że to z łaski Boga posiada tytuł królewski i majestat jemu przysługujący, a także odpowiednie predyspozycje do rządzenia. Warto jeszcze zaznaczyć, że list ten został załączony do podarunku jakim była księga liturgiczna, co dodatkowo podnosiło wagę tych słów. Sprzeciw ten przeciągał się, aż do 1027 roku. W tym roku wybuchło również powstanie przeciw nieobecnemu królowi, który przebywał we Włoszech zabiegając o koronę cesarską. Temu wystąpieniu przewodniczył książę Szwabii Ernest. Nie był jednak osamotniony w walce, wśród jego zwolenników znaleźli się syn księżnej Lotaryngii Konrad oraz książę tego landu Fryderyk. Choć wracający z Włoch świeżo upieczony cesarz Konrad II złapał przywódcę buntu, to i tak niespokojnie było, aż do późnej jesieni. Mieszko próbował wykorzystać sytuację wewnętrzną Niemiec i w styczniu 1028 roku najechał ziemie niemieckie. Prawdopodobnie miał na celu wsparcie opozycji antykrólewskiej. Oprócz Polski w całą operację włączyli się także Węgrzy, a po przeciwnej, niemieckiej stronie stanęli Czesi. Kronikarz Konrada II - Wipo tak opisał całe wydarzenie:
"...zbójecko najechał ze swoim potężnym wojskiem na wschodnie tereny Saksonii, i paląc i łupiąc, pomordował wielu mężów, pojmał w niewolę wiele kobiet, wręcz niezliczoną ilość dzieci zabił w niesłychany i nieszczęsny sposób, i on sam z udziałem swoich [ludzi], raczej towarzyszy diabła, srożył się z niezwykłym okrucieństwem w kraju chrześcijan na oczach Boga".
     W odpowiedzi na ten fakt, Konrad II wyruszył na Polskę w 1029 roku. Zebrał znaczną ilość wojska, ale zdołał dotrzeć tylko do Budziszyna. Oblegał go, ale znaczne straty po obydwu stronach i duży opór stawiany przez Polaków zmusiły go do wycofania się do Saksonii. Odroczenia ataku na Polskę o rok nie zrealizowano, gdyż cesarz musiał się zaangażować w kilkuletni konflikt zbrojny z Węgrami. Na potyczkach królestwa polskiego z Niemcami skorzystały Czechy. Książę Udalryk najechał Morawy i zajął te tereny. 
     1030 rok przyniósł odwet Mieszka na Niemcy. Najechał on Saksonię, co miało być odpowiedzią na atak z 1029 r. W 1031 roku jednak wielkość polskiego króla dobiegła kresu. Rzesza niemiecka podpisała układ pokojowy z Węgrami. Węgrzy wyszli zwycięsko z tej potyczki. Konrad II mógł zająć się teraz obmyśleniem planu na rozprawienie się z Polakami. Powoli zawiązywała się antypolska koalicja międzynarodowa. 
     Brat Mieszka II Bezprym urażony nie wydzieleniem mu i jego bratu Ottonowi samodzielnej dzielnicy zapragnął objąć tron nad całym królestwem. W porozumieniu z cesarzem Konradem II zaatakowali Polskę w 1031 r. Cesarz od zachodu, Bezprym przebywający na Rusi od wschodu z pomocą księcia kijowskiego Jarosława. W rocznikach z Hildesheim opisano to wydarzenie:
"...jesienną porą (Konrad II) najechał Słowian i zmusił Mieszka [...] do oddania kraju Łużyczan z kilkoma grodami, a także  łupów, które zdobył w Saksonii w poprzednich latach, oraz do zawarcia pokoju. Ów Mieszko po miesiącu [od podpisania pokoju z Niemcami] wskutek nagłego najazdu został wygnany przez swojego brata Bezpryma". 
Nie zdążywszy się podnieść po walce z Konradem Mieszko nie był w stanie się skutecznie bronić przed następnym atakiem w tak krótkim czasie. Trzeba jeszcze wspomnieć o trudnej sytuacji gospodarczej Polski. Znaczne wydatki na cele obronne w tym budowa nowych grodów i rozbudowa starych zapoczątkowana jeszcze w czasach Mieszka I i ponadto finansowanie wojska, struktur kościelnych, budowa świątyń i innych reprezentacyjnych budynków było ogromnym ciężarem dla skarbu państwa. Do tego wszystkiego jeszcze dochodzi obowiązek płacenia świętopietrza, które wynika z oddania Polski pod opiekę Stolicy Apostolskiej w dokumencie "Dagome iudex". Sytuacja ta zmusza polskiego króla do ucieczki na dwór czeski. Książę Udalryk nie powitał go jednak serdecznie. Okaleczył polskiego władcę i wtrącił do więzienia. Gall Anonim tak zrelacjonował to wydarzenie:
"Opowiadają, że Czesi schwytali go zdradziecko na wiecu i rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić potomstwa, za to, że król Bolesław, jego ojciec podobną im wyrządził krzywdę oślepiwszy ich księcia a swego wuja (Bolesława Rudego). Mieszko tedy powrócił wprawdzie z niewoli, ale żony nie zaznał".
Po ucieczce Mieszka rządy nad Polską obejmuje Bezprym. Nie włada jednak takim terytorium jakie miał do dyspozycji Mieszko II, gdyż podczas najazdu książę Jarosław zagarnia Grody Czerwieńskie. W ruskiej kronice "Powieści minionych lat" , tak czytamy o tym wydarzeniu:
"Roku 6539 (liczonego od powstania świata, czyli w 1031) Jarosław i Mścisław zebrali licznych wojów, poszli na Lachów (tj. Polaków) i zajęli Grody Czerwieńskie znowu i spustoszyli ziemię lacką, i mnóstwo Lachów przywiedli i rozdzielili ich. Jarosław osadził swoich nad [rzeką] Roś, i są tam do dziś dnia". 
Bezprym chcąc umocnić swą pozycję na tronie starał się uzyskać poparcie w Niemczech. W tym celu odesłał insygnia królewskie i obiecał poddać się cesarzowi. Zaprzepaścił w ten sposób dokonania swoich poprzedników z dynastii Piastów. Roczniki z Hildesheim tak opisują to wydarzenie:
Bezprym przesłał cesarzowi koronę wraz z insygniami królewskimi, które brat jego niesłusznie sobie przywłaszczył, a równocześnie przez posłów swoich pokornym przesłaniem obiecał poddać się cesarzowi". 
 Bezprym krótko jednak cieszył się z objęcia władzy, gdyż już wiosną 1032 roku został zamordowany. Prawdopodobne jest, że przez jednego ze swoich dworzan. Niewykluczone także, że miał w tym swój udział również Mieszko II i Otton. Mieszko natychmiast po śmierci brata obejmuje rządy nad Polską, mając do dyspozycji jedynie Wielkopolskę, Małopolskę, Kujawy i Śląsk. Zastał po nim także fatalny stan państwa, mniejsza ilość mieszkańców spowodowana zmniejszeniem terytorium oraz wyprowadzeniem ludzi jako niewolników za granicę państwa. Bolesne straty finansowe spowodowane wyprawą ruską. Osłabiona organizacja kościelna. 
     Mieszko II spodziewając się kolejnej wyprawy Konrada II na Polskę, wysyła posłów do cesarza z prośbą o wyznaczenie daty osobistego ich spotkania i dania mu zadośćuczynienia. 7-go lipca dochodzi do spotkania obydwu władców. Mieszko oddaje się pod panowanie cesarza, tytuł królewski i wszelkie insygnia władzy zostały utracone. Polska zostaje podzielona na trzy części, pomiędzy Mieszka, jego brata Ottona i jego stryjecznego brata Dytryka. Prawdopodobnie jest on potokiem któregoś z synów Mieszka I i Ody, wypędzonych przez Bolesława Chrobrego do Niemiec.
     Nim jednak Dytryk zdążył osiedlić się w swojej dzielnicy, ta była już zajęta przez Mieszka II. Władca trzeciej Otton zmarł w 1033 roku z nieznanej przyczyny, Mieszko znów panował samodzielnie. Pojawiła się szansa i możliwość odbudowy potęgi państwa polskiego. Z realizacją tych planów jednak Mieszko nie zdążył, gdyż zmarł 10 V 1034 r. Jego następca, syn Kazimierz stanął przed wielkim wyzwaniem zażegnania kryzysu.
     
Rycheza
Żona Mieszka - królowa Rycheza również zasługuje na chwilę uwagi. Z jednej strony bowiem zapisała się negatywnie na kartach polskiej historii z drugiej zaś zupełnie przeciwnie. Powodem do negatywnego jej postrzegania była spełniona prośba Bezpryma by ta wywiozła z kraju insygnia królewskie złożone przez niego w darze cesarzowi.  Warto tutaj zaznaczyć, że towarzyszył jej również syn, mający wówczas 16 lat Kazimierz. Na dodatek królowa złożyła również swoją koronę obok królewskiej. Nieznany mnich z klasztoru w Brauweiler tak opisał to wydarzenie:
"Królowa Rycheza, dokonawszy rozwodu z królem mężem swoim tak z powodu nienawiści i podjudzania niejakiej nałożnicy [...] zmieniwszy ubiór z kilkoma pomocnikami w ukryciu pomagającymi jej w ucieczce, jak też ze wzgardy do obrządku Słowian, przybyła do Saksonii do cesarza, przez którego została z czcią przyjęta; i on też sam nie mniej wspaniałymi darami został przez nią uczczony, otrzymał bowiem od niej dwie korony, jej własną i małżonka króla, a zezwolił jej z tym samym upoważnieniem jak  długo będzie żyła, nosić ją (koronę) z tą samą czcią tak w jego jak i w jej własnym królestwie".
 Pozytywny obraz polskiej królowej wyłania się po jej przybyciu do Niemiec. Kontynuuje tam dzieło męża i wspiera Kościół w Polsce i Niemczech, głównie w sferze budownictwa. Sprowadziła do Krakowa aktualnie zaginiony rocznik, dziś nazywany Rocznikiem Rychezy. Systematycznie uzupełniany, był podstawą dla innych roczników, z których czerpiemy niezwykle cenne dane dla naszej historii. Jej następnym osiągnięciem było przeniesienie psałterza bp. trewirskiego Egberta do Krakowa. Na miejscu dodano do niego lokalny kalendarz liturgiczny oraz ponad 80 modlitw córki polskiej królowej, Gertrudy. Na swoim koncie królowa Rycheza ma również sprowadzenie do Polski, konkretnie do Tyńca pod Krakowem Sakramentarza tynieckiego. Jest to zbiór modlitw jakie wypowiada kapłan podczas mszy św. i sprawowania sakramentów. 
     Jej ostatnią zasługą było pełne wspieranie jej syna Kazimierza Odnowiciela w jego wysiłkach zmierzających do odbudowania polskiego państwa i jego potęgi. Wspierali ją w tym także jej najbliżsi, bracia książę Szwabii Otto i arcybiskup Kolonii Herman. Zmarła w 1063 r. przed śmiercią jednak doznała wstrząsającego przeżycia w 1058 roku dowiedziała się o śmierci syna Kazimierza Odnowiciela.
     
Kazimierz I Odnowiciel
Kazimierz urodził się 25 VII 1016 roku, w chwili objęcia tronu miał niespełna 18 lat. Zastał państwo polskie w bardzo złym stanie. Liczne powstania i bunty skierowane przeciw władzy i klerowi, zapoczątkowały tzw. reakcję pogańską. Połączyła ona niezadowolenie podwładnych pierwszych Piastów z powrotem ich do swych pierwotnych, pogańskich bóstw. Takie bunty występowały nie tylko na ziemiach polskich, ale również w innych państwach Europy, np. w Danii i na Węgrzech doprowadziły do zmiany na tronie, czy u połabskich Obodrzyców. U tych ostatnich w 1066 roku miała ona bardzo bezwzględny przebieg względem duchownych chrześcijańskich. Kronikarz Helmold tak relacjonuje te wydarzenia:

     "Starego biskupa Jana ujętego wraz z innymi chrześcijanami w Magnopolis (dziś Meklemburg) zachowano przy życiu, aż do chwili odprawienia triumfu. Za wyznawanie Chrystusa bito go rózgami, następnie wodzono przez wiele miast słowiańskich na pośmiewisko, a gdy nie dał się oderwać od imienia Chrystusa, odrąbano mu ręce i nogi, wreszcie ciało jego porzucono na ulicy. Odciętą głowę poganie wbili na dzidę i na znak zwycięstwa ofiarowali swojemu bogu Radogostowi".
Zaistniała sytuacja zapewne zmusiła Kazimierza do ucieczki z ojczyzny na Węgry. Trzeba jednak tutaj zaznaczyć, że część historyków uważa iż kryzys w państwie polskim nastąpił dopiero po opuszczeniu go przez Kazimierza I. Najprawdopodobniej miała ona miejsce około 1037 - 1038 roku. Okres ten sugeruje zmiana na tronie węgierskim. W 1038 roku zmarł Stefan I Waik, który jeszcze zdążył przyjąć polskiego władcę.  Dodatkowo najazdy łupieżcze sąsiadów Polski doprowadziły do całkowitego wyniszczenia kraju. 
     Postacią wyróżniającą się podczas buntu był Miecław, niegdyś miecznik Mieszka II posiadający od chwili jego śmierci własną krainę na Mazowszu. Szybko rozprawił się z buntem na własnym terenie i to u niego chronili się wszyscy zagrożeni duchowni z całej Polski. Największe rozruchy miały miejsce na Śląsku i w Wielkopolsce. Największy sukces reakcja pogańska odniosła na Pomorzu, gdzie w pełni wrócono do pogańskich wierzeń.
     Jeden z najznamienitszych polskich kronikarzy Gall Anonim tak opisuje te wydarzenia: 
"Królowie i książęta sąsiedni, każdy od swej strony, gnębili Polskę i do swego władztwa każdy przyłączał miasta i grody graniczne, lub zdobywszy równał je z ziemią. I choć tak wielkie krzywdy i klęski znosiła Polska od obcych, to jeszcze nierozsądniej i sromotniej dręczona była przez własnych mieszkańców. Albowiem niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami siebie do rządów wynosząc, i jednych z nich na odwrót zatrzymali u siebie w niewoli, drugich pozabijali, a żony ich pobrali sobie w sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa. Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką - czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu - podnieśli bunt przeciw biskupom i kapłanom Bożym i niektórych z nich, jakoby w zaszczytniejszy sposób, mieczem zgładzili, a innych rzekomo godnych lichszej śmierci ukamienowali".
 Najbardziej na nieszczęściu Polski skorzystali Czesi. Książę Brzetysław przyłączył do swych ziem Kraków i Wrocław oraz Małopolskę  i Śląsk. Zachęcony sukcesami najechał również Wielkopolskę zdobywając i paląc Gniezno, Poznań, Ostrów Lednicki i Giecz. Z Gniezna zabrali relikwie św. Wojciecha, które chcieli wykorzystać do założenia własnego biskupstwa w Pradze. Ponadto przywłaszczyli sobie również relikwie polskich pięciu męczenników - eremitów, oraz szczątki Radzima - Gaudentego, przyrodniego brata świętego Wojciecha będącego pierwszym biskupem gnieźnieńskim. Owych pięciu męczenników było braćmi z Międzyrzecza zamordowanymi przez złoczyńców w 1003 roku. 
     Czesi zrabowali także krzyż Mieszka I, który ważył 3 razy więcej od niego, tablice wykonane ze złota wysadzane precjozami i wiele innych kosztowności. Porwano również ludność cywilną. Gniezno doznało poważnych zniszczeń, burzono budynki sakralne, które wybudował Mieszko I z okazji uroczystości chrztu, ograbiono jego grobowiec, miejsce spoczynku św. Wojciecha popadło w wielką ruinę.
     Oprócz Czechów na Polskę najechali również Prusy i Pomorzanie.  
     Kazimierz I Odnowiciel uwięziony przez króla węgierskiego na prośbę księcia Czech Brzetysława I patrzył jak ten rabuje jego ojczyznę. Po zmianie władcy na tronie węgierskim został jednak uwolniony. Węgrzy bowiem zaniepokoili się zbytnim umocnieniem się Czech. Po odzyskaniu wolności wyruszył do Niemiec, gdzie znalazł w królu Henryku III kolejnego sprzymierzeńca. Dał on polskiemu królowi 500 rycerzy i z nimi powrócił do Polski. Najpierw choć z pewnymi trudnościami opanował Wielkopolskę i Małopolskę oraz ziemię łęczycko - sieradzką. Do wracającego władcy dołączyło duchowieństwo i możnowładztwo. Do sojuszników Polski dołączyła także Ruś reprezentowana w osobie księcia Jarosława Mądrego. Koalicja Polski i Rusi Kijowskiej została przypieczętowana małżeństwem Kazimierza z siostrą lub córką Jarosława Marią Dobroniegą. Cesarz Henryk III zaatakował Czechy i wkrótce pokonał Brzetysława I. Zmusił go do oddania zagarniętych ziem Kazimierzowi poza Śląskiem.
     Pod nieobecność Kazimierza w ojczyźnie swoją władzę umacniał Miecław, władca państewka mazowieckiego. Utrzymywał żywe kontakty z Pomorzanami, Litwinami, Prusami czy Jaćwingami. Dzięki temu bardzo podniósł znaczenie swojego państwa na arenie międzynarodowej. Jego pozycja skłoniła księcia ruskiego i władcę Polski do jeszcze bliższej współpracy. Potwierdzeniem jej był ślub siostry Kazimierza I Odnowiciela, Gertrudy z synem Jarosława Mądrego, Izasławem. Odkąd Kazimierz I wrócił do kraju osiadł w Krakowie. Miasto to było jedynym ocalałym po buncie pogańskim i najazdach sąsiadów. Naturalną rzeczą było również skoncentrowanie ośrodków najwyższej władzy w tym mieście. Położenie geograficzne miasta także było bardzo korzystne. Niewielkie odległości do swych sąsiadów Węgier, Czech i Rusi powodowały łatwiejsze kontakty między tymi państwami. 
     Jedna z pilniejszych spraw jakie Kazimierz I miał do uregulowania po swym powrocie, to przywrócenie struktur kościelnych na terenie Polski. Utracona relikwia św. Wojciecha spowodowała, że Gniezno nie miało już takiego prestiżu. Przedstawiciele polskiego duchowieństwa wielokrotnie przedstawiali tę sprawę w Rzymie, jednak bez powodzenia. Taka sytuacja zmobilizowała polskiego władcę do postawienia sobie za cel utworzenie arcybiskupstwa w Krakowie. W staraniach do osiągnięcia go pomagał mu jego wujek Herman z Kolonii. Przysłał on do nowej stolicy sprzęt liturgiczny, księgi święte oraz oczywiście duchownych. Za okazaną pomoc nadał później swemu synowi imię Władysław, który następnie był znany jako Władysław I Herman. Arcybiskupem Krakowa został Aaron, wyświęcony przez Hermana benedyktyn. Niektóre źródła mówią, że Kazimierz założył klasztor tego zakonu w Tyńcu, inne zaś twierdzą iż fundatorem powyższego klasztoru był Bolesław II Śmiały. Najprawdopodobniej Kazimierz jednak ufundował klasztory w Mogilnie i Lubiniu. 
     Po rozwiązaniu tej kwestii władca Polski zajął się przywracaniem utraconych ziem do ojczyzny. W obcych rekach pozostały jeszcze Pomorze, Mazowsze i Śląsk. 10 lat od usamodzielnienia się Mazowsza Kazimierz I korzystając z pomocy ruskiej uderza na Mazowsze opanowane przez Miecława od południa i wschodu. Rozpoczęła się krwawa walka, a sam władca wykazując się męstwem walczył na czele swoich wojsk odnosząc zwycięstwo nad Miecławem, który zginął podczas potyczki. Przyczyną jego klęski był brak oczekiwanego wsparcia ze strony sprzymierzeńców - Pomorzan. Wkrótce potem Kazimierz Odnowiciel pokonał także i ich odzyskując władzę nad Mazowszem i wschodnią częścią Pomorza. 3 lata po tych sukcesach Kazimierz I przy pomocy cesarza uderza na Śląsk i Pomorze zachodnie. Szybko opanowuje nowe ziemie. Pomocni podczas zajęcia Śląska okazali się sami Polacy mieszkający na tych ziemiach wszczynając bunt przeciw Czechom. W 1054 roku w Kwedlinburgu mieszczącym się na ziemiach niemieckich odbył się zjazd książąt, na którym cesarz Henryk III wyraził zgodę na przyłączenie Śląska do Polski, ale w zamian za to Polacy mieli płacić Czechom rekompensatę w wysokości 500 grzywien srebra i 30 grzywien złota rocznie. Po takim rozstrzygnięciu Kazimierz I  Odnowiciel przywrócił grody zajmujące się sprawami administracyjnymi, zbieraniem podatków i przestrzeganiem chłopskich zobowiązań. Grody te budowały system grodów opolnych, które od XII wieku nazywane były kasztelaniami, a na ich czele stali kasztelanowie. Pełnili oni funkcje skarbowe i wojskowe. 
     Od tego momentu zaczęły się także kształtować różnice między językiem polskim i czeskim, które były dotąd do siebie bardzo podobne. 
     Kazimierz I Odnowiciel zmarł 28 XI 1058 roku w Poznaniu w wieku zaledwie 42 lat, pozostawiając po sobie jednak zjednoczone, silne państwo. Zależne wprawdzie od Niemiec, ale umocnione sojuszami z Węgrami i Rusią. Nasz władca pozostawił po sobie też czterech potomków: Bolesława, Władysława, Mieszka i Ottona. Matką wszystkich jego synów była Dobroniega. Dwaj najmłodsi niestety zmarli wcześnie i nie zapisali się w historii naszej państwowości. Dwójka najstarszych godnie kontynuowała dzieło swego ojca. Wystarczy wspomnieć tylko ich przydomki by wiedzieć o kim mówimy, mianowicie Bolesław był nazywany Szczodrym lub Śmiałym, a Władysława zwali Władysławem I Hermanem. Zgodnie z ówczesną zasadą władzę centralną objął Bolesław, a Władysław dostał pod zarząd którąś dzielnicę, było to prawdopodobnie Mazowsze.
Bolesław Szczodry (Śmiały)
Obejmując władzę po ojcu miał 16 lat i tym samym był najmłodszym z Piastów w momencie objęcia tronu. Jest wielce prawdopodobne, że podobnie do swoich przodków był dobrze wykształcony. Zapewne znał łacinę i może także inne języki, znał kulturę bizantyjską i ruską.
     Przydomek "Szczodry" został mu nadany bardzo szybko, zapewne jeszcze za życia. Skąd mógł się on wziąć podpowiedzą nam polscy kronikarze. Wincenty Kadłubek tak pisał o naszym władcy:
"Po Kazimierzu następuje więc syn jego Bolesław, którego znacząco i podniośle wyróżniono przydomkiem Szczodrego".
Oraz:
" Uważał on, iż bez szczodrobliwości nie ma wolności człowieka, szczodremu zaś nic nie może brakować, chyba że tylko sposobności do dawania".
Inny nasz kronikarz Gall Anonim tak natomiast opisywał postać Bolesława:  
  "Był to mąż hojny a wojowniczy, który na pewno dorównałby swymi czynami czynom przodków, gdyby nie kierował nim pewien nadmiar ambicji i próżności".
 Obaj nasi kronikarze odnotowali również opowieść jaka krążyła w ówczesnym społeczeństwie:
"...gdy pewnego dnia kazał on rozdzielić skarby nagromadzone z podatków, i gdy z wielką hojnością rozdawał wszystko co najwspanialsze, pewien nieborak, rozważając nikłą szczupłość swego mienia, to znowu świetność królewskiego bogactwa, jęcząc ciężko westchnął[...]. Król przeto, dorozumiawszy się przyczyny westchnień, ściąga z siebie suty fałdzisty płaszcz i zarzucając go na barki jego rzecze: «Zabierz złota, ile zechcesz, i według sił swoich odważ ilość kruszcu. Wolimy bowiem, abyś żalił się [raczej] na swoją słabość niż na ciasne granice naszej szczodrobliwości». Biedak jednak siły swe przecenił i nabrał tyle bogactwa, że gdy złocisty ciężar dźwignąć usiłował ciężarem przygnieciony - ducha wyzionął".  
 Plamę na swym wizerunku władcy, który odzyskał koronę dla Polski kładzie jego konflikt ze Stanisławem, biskupem krakowskim. Zakończony fatalnie śmiercią Stanisława i utratą tronu dla wygnanego z państwa Piastów Bolesława. Do dziś trwają dyskusje historyków nad powodami tego konfliktu.
     Jak wspomnieliśmy Bolesław odzyskał koronę dla Polski zostając kolejnym królem wywodzącym się z dynastii Piastów. Zabiegał o nią jednak nie poprzez działania militarne z sąsiadami lecz na Węgrzech. Wziął bowiem udział w walkach wewnętrznych o władzę w tym kraju. W 1060 roku bowiem książę Bela, brat króla Andrzeja panującego wtedy na Węgrzech był szykowany na następcę tronu. Po narodzinach swego bratanka stracił jednak swą pozycję, a w konsekwencji także i dzielnicę. Musiał uciekać za granicę, schronienie znalazł w Polsce. Jesienią 1060 r. Bela wyruszył na Węgry wspierany trzema polskimi hufcami. Wraz z nim na Czechy uderzył Bolesław II Szczodry. Po stronie króla Andrzeja stanęły również wojska niemieckie, na swej ojczystej ziemi Belę poparło bardzo liczne rycerstwo i równie liczni możni. Król został pokonany, spadł z konia i potratowany przez innych jeźdźców niedługo zmarł od ran odniesionych na polu walki. Bela koronował się na króla Węgier. Polski władca także odniósł sukces nie pozwalając księciu Spitygniewowi na wsparcie wojsk króla Andrzeja. Dzięki takim działaniom miał możliwość przeciwstawienia się naciskom wywieranym przez Niemcy i Czechy. 
     Nasz kronikarz Gall Anonim wytyka jednak minusy interwencji Bolesława w Czechach, w jego kronikach czytamy:
"...władał zarówno nad Polakami, jak i nad Pomorzanami i zgromadził ich niezmierne mnóstwo w celu oblężenia grodu Gradec (Hradec na Śląsku Opawskim) lecz, przez swój lekkomyślny opór nie tylko nie zdobył grodu, lecz nadto zaledwie uszedł z zasadzek czeskich i w ten sposób utracił panowanie nad Pomorzem".
 Wspólny sukces Bolesława i Beli zaniepokoił najbliższych sąsiadów Polski, Niemców i naraził  na utratę pozycji Czechów. Dla złagodzenia nastrojów Bela doprowadził do zaręczyn swej córki z księciem Sasów Wilhelmem, który dowodził wojskami wspierającymi Andrzeja. Ponadto uwolnił Niemców przebywających w niewoli. Bolesław Szczodry natomiast wydał za mąż swoją siostrę Świętosławę w 1061 r. za następcę władcy czeskiego Spitygniewa, Wratysława. Te zabiegi dyplomatyczne pozwoliły uniknąć realnej interwencji Niemiec na terenach Polski i Węgier. Szczególnie jednak ucieszył się z takiego obrotu sprawy władca Czech, gdyż jego brat Jaromir znalazł schronienie na dworze polskim, po tym jak domagano się od niego wstąpienia w stan duchowny i nie otrzymania od Wratysława dzielnicy we władanie. Nad Czechami wisiała bowiem groźba interwencji polskiej podobnej do tej jaka miała miejsce na Węgrzech. O realności tej groźby niech świadczy fakt kolejnych interwencji Bolesława na Węgrzech w 1063 roku. We wrześniu tego roku umiera Bela, a Niemcy na tronie umieszczają jego bratanka Salomona. Wkroczenie oddziałów polskich doprowadziło do objęcia tronu przez syna Beli, Gejzę. Ostatecznie osiągnięto kompromis, Salomon zachował koronę, ale musiał wydzielić Gejzie dzielnicę jego ojca. 
     Uwagę króla Bolesława Szczodrego przyciągnęła teraz Ruś, kiedy to w 1068 roku jego wuj książę tej krainy Izjasław przybył do Polski. Wygnany z własnego kraju powrócił do niego z pomocą swego bratanka. Wiosną następnego roku bowiem uderzył on na wschodniego sąsiada docierając aż do jego stolicy Kijowa. Miał on na Złotej Bramie, tak jak jego przodek zostawić na niej znak uderzając w nią mieczem. Po wkroczeniu do miasta na tronie umieścił swego wuja Izjasława. Nasz kronikarz Gall Anonim tak opisuje to wydarzenie: 
"...podobnie jak pierwszy Bolesław Wielki [Chrobry], jako zdobywca wkroczył do stolicy królestwa Rusinów, znamienitego miasta Kijowa, i uderzeniem swego miecza pozostawił pamiętny znak na Złotej Bramie. Tam osadził na tronie królewskim [książęcym] pewnego Rusina ze swego rodu [Izjasława]". Ten poprosił polskiego władcę, "by wyjechał na przeciw niego i oddał mu pocałunek pokoju dla czci swego narodu; otóż Polak wprawdzie zgodził się na to, ale Rusin dał to, czego on zechciał. Policzono mianowicie ilość kroków konia Szczodrego od jego kwatery do miejsca spotkania - i tyleż grzywien złota złożył mu Rusin. Bolesław jednak nie zsiadając z konia, lecz targając go ze śmiechem za brodę, oddał mu ten nieco kosztowny pocałunek".
Wyprawa ta dała polskiemu królowi wymierne korzyści. Nie tylko korzyści materialne, ale również zwiększenie pozycji swego państwa na arenie międzynarodowej. Podkreśliła również jego aspiracje do przewodniczenia w polityce zagranicznej. Przykładem niech będzie udział wojska polskiego w duńskiej wyprawie na Anglię w 1069 roku. 
     W 1071 r. król niemiecki zwołał zjazd w Miśni widząc napięte stosunki między Polską i Czechami. Od 1068 roku bowiem narastał konflikt między nimi. Powodem było zaprzestanie przez Polskę płacenia daniny za Śląsk oraz pomoc Jaromirowi w objęciu stolicy biskupiej w Czechach. Do tego  doszły w 1070 roku przygraniczne działania zbrojne. Henryk IV nakazał na zjeździe miśnieńskim wznowienie płacenia trybutu przez polskiego władcę na rzecz Czech. Bolesław Szczodry spełnił polecenie, ale nie na długo. Już w 1072 roku zaatakował swego sąsiada na południu. Ten ruch Polski został odebrany przez króla niemieckiego jako bunt wasala. Dla państwa Piastów oznaczał coś innego, był to krok w kierunku uzyskania całkowitej suwerenności politycznej. W odpowiedzi na nieposłuszeństwo polskiego władcy Henryk IV zorganizował w 1073 roku wyprawę przeciw Polsce. Bolesław Szczodry jednak był na tyle przebiegły iż wyprzedził ruch króla Niemiec. Mianowicie skłonił Wieletów by powstrzymali się na jakiś czas w atakach na Saksonię oraz zawarł kontakty z nieprzychylną Henrykowi IV opozycją Sasów, której bunt w Niemczech pokrzyżował plany wymarszu wojsk niemieckich na Polskę. 
     Po sukcesach w polityce zagranicznej przed Bolesławem Śmiałym zostały do naprawienia - dosłownie i w przenośni - struktury kościelne. Po najeździe czeskim doszczętnie zniszczono Katedrę Gnieźnieńską. Polski władca odbudował ją, a w 1064 roku odbyła się jej konsekracja oraz za jego wstawiennictwem odbudowano biskupstwo w Poznaniu i utworzono diecezję mazowiecką w Płocku. Na cele te Bolesław II nie szczędził środków, a potwierdzenie mamy w kalendarzu kapituły krakowskiej, w którym zapisano taki nekrolog: "Zmarł król Polski Bolesław, który ustanowił w Polsce Biskupstwa". Wspierał również klasztory w Tyńcu i Mogilnie. Dzięki niemu zaistniały opactwa benedyktyńskie w Lubiniu, Płocku i Wrocławiu. 
     Takie zaangażowanie się króla w sprawy kościelne były źle widziane na zachodzie Europy, gdzie coraz bardziej wprowadzano reformę gregoriańską. Dla przypomnienia chodziło o nieangażowanie się władzy świeckiej w obsadzanie stanowisk kościelnych, tzw. inwestyturę oraz symonię czyli dawanie korzyści majątkowych urzędującemu feudałowi w zamian za urząd kościelny.
W 1122 roku konkordat zawarty w Wormacji pomiędzy papieżem Kalikstem II i cesarzem Henrykiem IV ustanowił nowe reguły nadawania urzędów kościelnych. Kościół miał prawo wyboru biskupa, a cesarz wraz z innymi monarchami mieli prawo do nadawania lenna. Zanim jednak udało się osiągnąć takie porozumienie doszło do konfliktu między cesarzem Henrykiem IV, a papieżem Grzegorzem VII. Papież był największym zwolennikiem zmian ze wszystkich papieży którzy wprowadzali reformę. Mówił on, że władza cesarza pochodząca ze starożytnego Rzymu nie jest władzą najwyższą, lecz jest nią władza papieska. Oparł się on na twierdzeniu, iż "Kościół Rzymski został założony przez samego Boga". Na dodatek legaci papieża na synodzie w 1075 roku, który miał miejsce w Niemczech uznali królestwo niemieckie lennem papieskim. W odpowiedzi król Niemiec zwołał w 1076 roku do Wormacji synod, na którym zdetronizował papieża Grzegorza VII. Ten odpowiedział klątwą. Opozycja króla niemieckiego odebrała to jako pozbawienie go godności królewskiej, a poddani mogli przyjąć, że są zwolnieni z wierności. Henryk IV pokornie ukłonił się papieżowi w Canossie w 1077 roku, papież zdjął z niego klątwę i ostatecznie ocalił koronę. Nim jednak do tego doszło Grzegorz VII zabiegał o przychylność władców europejskich, by móc wprowadzić nowy porządek w Europie. Plan ten poparły Anglia oraz Polska i Węgry, którym dominacja Niemiec była bardzo niewygodna. Wprowadzenie tego planu w życie jednak nie powiodło się, król niemiecki zwyciężył opozycję by kilka lat później, w 1084 roku wszedłszy do Włoch wypędził z nich papieża Grzegorza VII i koronuje się na cesarza. Za nim jednak to nastąpiło książę Polski zdążył za pozwoleniem papieża nałożyć koronę. Bolesław Szczodry został królem w 1076 roku. Uroczystość koronacyjna odbyła się na święta Bożego Narodzenia. Przybyli liczni goście, w tym aż 15 biskupów, zapewne też z zagranicy. Koronę i namaszczenie nowego króla Bolesława najprawdopodobniej dokonał arcybiskup gnieźnieński. W ówczesnych czasach króla, głowę państwa uznawano za człowieka, który został wyniesiony nad innych poprzez łaskę Boga. Oświecony majestatem Króla Królów - Jezusa nosił tytuł "christus" czyli namaszczonego, pomazańca Boga.
     Przyjęcie zaszczytnego tytułu króla Polski przez Bolesława Śmiałego spotkało się z niechlubnym przyjęciem na terenie Niemiec. Kronikarz Lambert z Hersfeldu wypowiadał się bardzo negatywnie na ten temat, a pisał iż Szczodry przyjął koronę "wbrew prawu i sprawiedliwości" oraz "na hańbę państwa niemieckiego". Nie mógł jednak wyrażać się pochlebnie o koronacji polskiego władcy, kiedy wydarzenie to wzmocniło pozycję Polski i całkowicie uniezależniło kraj Piastów od królów niemieckich. 
     Słabą pozycję cesarza Henryka IV wykorzystały także Węgry, w 1074 roku doszło tam do buntu, w wyniku którego wypędzono dotychczasowego króla Salomona nastawionego proniemiecko. Tron po nim przejął Gejza cieszący się poparciem polskiego władcy. Po śmierci Gejzy w 1077 r. tron przejął jego syn Władysław z poparciem panów węgierskich. Salomon jednak nie chciał się poddać i dowodząc małymi oddziałami niemieckimi podjął próbę odzyskania tronu. Przeszkodził mu polski król Bolesław Szczodry przeprowadzając szybki atak. Na tym jednak działalność Śmiałego poza granicami Polski się nie skończyła, Przyszło mu interweniować jeszcze za wschodnią granicą. Kiedy z prośbą o pomoc na przywrócenie do objęcia tronu zwrócił się do polskiego króla jego wuj Izjasław. Ten jednak odmówił mu, podobnie jak Henryk IV. Izjasław posłuchawszy rady swej żony udał się do Rzymu by tam pomocy udzielił mu papież. Grzegorz VII takowego wsparcia mu udzielił widząc w ponownym objęciu przez niego władzy możliwość rozszerzenia swojego zwierzchnictwa na Ruś. Przypomnijmy iż kraj ten od momentu chrztu w 988 roku nie podlegał zwierzchnictwu papieskiemu, gdyż związany był z patriarchatem konstantynopolitańskim nieutrzymującym kontaktu z papiestwem w Rzymie od czasu schizmy wschodniej w 1054 roku. Przypuszczalnie na interwencję w sprawie Izjasława namówili Bolesława II legaci papiescy. Bolesław Szczodry przystał na ich propozycję po śmierci Światosława w grudniu 1076 r. z którym współpraca układała się dobrze, z jego następcą Wsiewołodem bratem zmarłego już tak nie wyglądała. W 1077 roku zatem król Polski wyrusza na Ruś. Wyprawa ta kończy się sukcesem, gdyż nie tylko Izjasław powrócił na tron w Kijowie, ale także do Polski powracają Grody Czerwieńskie.
     Sukcesy zagraniczne polskiego króla miały jednak też i drugą stronę medalu. Długa nieobecność władcy w kraju doprowadziła do kryzysu w państwie. Niekorzystny dla państwa ciąg zdarzeń oraz brutalne traktowanie rycerzy i możnych doprowadziły do utworzenia koalicji antykrólewskiej. Przy próbie zdławienia jej najwyższą ofiarę poniósł Stanisław ze Szczepanowa biskup krakowski. Jego zabójstwo dokonane w 1079 roku na zlecenie, a niewykluczone że z samym udziałem króla przechyliło szalę na niekorzyść Bolesława II, który musiał uciekać za granicę. Tron po nim przejął młodszy brat Śmiałego Władysław Herman. Niektórzy historycy uważają, iż za nim stali spiskowcy, ówcześni władcy Czech i Niemiec.
     Nieco więcej światła na sprawę biskupa ze Szczepanowa rzuca Gall Anonim, choć nie wdaje się w szczegóły. W swej kronice pisze tak:
Jak zaś doszło do do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić, tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem [Bożym] nie powinien był [drugiego] pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My zaś sami nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych spraw, lecz pozostawmy te sprawy, a opowiedzmy, jak przyjęto go na Węgrzech".
W tekście tym naszego nadwornego kronikarza możemy zauważyć, iż pisze on o zdradzie jakiej dopuścił się zwierzchnik kościelny. W czasach kiedy żył za zdradę uważano każdy rodzaj sprzeciwu wobec swego zwierzchnika lennego, nawet jeśli miał on moralnie dobre intencje i miał służyć wyższemu dobru. Zarówno w czasach Galla Anonima, a tym bardziej w momencie zajścia całej sytuacji 30 lat wcześniej zwierzchnikiem biskupa Stanisława był król Bolesław Szczodry, który posiadał jeszcze w swej mocy uprawnienia jakie dawała mu inwestytura. W tym kontekście słowo "zdrada" użyte przez naszego kronikarza odnosi się do złamania przysięgi wierności królowi przez dostojnika kościelnego. Reforma gregoriańska nie dotarła bowiem jeszcze do wschodniej Europy. 
     Po Gallu ponownego opisania konfliktu Bolesława ze Stanisławem podjął się Wincenty Kadłubek (ok.1150 - 1223), pierwszy biskup wybrany według zasad reformy gregoriańskiej, czyli poprzez kapitułę katedralną. Prawdopodobnie czas, który upłynął od tych wydarzeń i sposób jego wyboru na dostojnika kościelnego sprawił, iż do swojego opisu dodał więcej szczegółów:
"[Bolesław Szczodry] z takim zapamiętaniem prowadził wojnę, iż rzadko przebywał w zamku, ciągle w obozie, rzadko w ojczyźnie, wciąż wśród nieprzyjaciół. [...] Gdy bowiem król bardzo długo przebywał w krajach ruskich [...] słudzy nakłaniają żony i córki panów do ulegania swoim chuciom: jedne znużone wyczekiwaniem mężów, inne doprowadzone do rozpaczy, niektóre przemocą dają się porwać w objęcia czeladzi. Ta zajmuje domostwa, umacnia obwałowania, nie tylko wzbrania panom powrotu, lecz zgoła wojnę wydaje powracającym. Za to osobliwe zuchwalstwo panowie wydali z trudem poskromionych na osobliwe męki. Również i niewiasty, które własnowolnie uległy sługom, poniosły z rozkazania zasłużone kary. Odtąd oliwka zmieniła się w oleaster, a miód w piołun. Bolesław bowiem poniechawszy umiłowania prawości, wojnę prowadzoną z nieprzyjaciółmi zwrócił przeciwko swoim. Zmyśla, że oni nie mszczą na ludzie swoich krzywd, lecz w osobie króla na królewski nastają majestat. [...] Żali się, iż nie tyle opuścili go wśród wrogów, ale go na pastwę wrogów wydali. Domaga się przeto głowy dostojników, a tych, których otwarcie dosięgnąć nie może, dosięga podstępnie. Nawet niewiasty, którym mężowie przebaczyli, z tak wielką prześladował potwornością, że nie wzdragał się od przystawiania do ich piersi szczeniąt, po odtrąceniu niemowląt, nad którymi nawet wróg się ulitował! A gdy prześwięty biskup krakowski Stanisław nie mógł go [Bolesława] odwieść od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą królestwa, wreszcie wyciąga ku niemu miecz klątwy. Atoli on, jak był zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popada szaleństwo [...] Rozkazuje więc przy ołtarzu [...] porwać biskupa. Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni łagodnieją. Wszak tyran, lżąc ich z wielkim oburzeniem, sam podnosi świętokradzkie ręce [...] biskupa niewinnego [...] rozszarpuje".
I jeszcze wyjaśnienie do słów Kadłubka o rozpuście rodzin rycerzy walczących na wschodzie, otóż podczas interwencji Bolesława na Rusi doszło do dezercji części  rycerzy. Powrócili oni do ojczyzny by bronić swych domów.
     Nasz drugi kronikarz znał także i inną wersję sporu Bolesława Szczodrego z biskupem Stanisławem, a brzmiała ona tak: Szczodry
"przebiegły tak dalece zrzucił z siebie podejrzenie świętokradztwa, że niektórzy nie tylko nie uważali go za świętokradcę, lecz [widzieli w nim] najczcigodniejszego mściciela świętokradztw. Albowiem to, że w wolności urodzone niewiasty wydane zostały niewolnym na rozpustę, że świętość małżeńskiego związku tak haniebnie została skalana, że zgraja czeladzi sprzysięgła się przeciw panom, że tyle głów na śmierć wystawiono, że wreszcie spiskowaniem królowi zgotowano zagładę - to wszystko zrzucił na świętego biskupa. [...] Opojem go nazywa [...] bogacicielem od bogactw, a nie biskupem, szpiegiem, a nie stróżem, i, na co ze wstydu rumienić się trzeba, z badacza spraw świętych stał się badaczem lędźwi. I popuszczał cugli lubieżności innym dlatego, że wspólnicy tej samej zbrodni nie mają oskarżyciela. Chociaż te kłamstwa w pojęciu ludzi nieświadomych przyniosły męczennikowi pewną ujmę, to jednak nie mogły pozbawić go powagi świętości".
Zarówno wersja Galla Anonima jak i Wincentego Kadłubka mają bardzo wiele ze sobą elementów wspólnych, takich jak: długi pobyt na Rusi króla Bolesława; bunt niewolników w kraju oraz występujące wraz z nim niewierności żon uczestników wyprawy; ucieczka niektórych członków wyprawy by bronić swych domów i ukarać niewierne żony; ukaranie przez króla po swym powrocie do kraju dezerterów oraz ich niewiernych żon; przemówienie biskupa Stanisława i powstanie spisku oraz zabójstwo ks. biskupa i jego pogrzeb w kościele Na Skałce.
     Różnice zaczynają się w ocenie udziału św. Stanisława w spisku. Relacja Galla Anonima opisuje go jako pomysłodawcę i przywódcę intrygi, Wincenty Kadłubek zaś ukazuje biskupa jako stojącego z boku spisku, zajmującego jedynie stanowisko w obronie swych wiernych, ich życia i godności.
     Nie ma jednoznacznych dowodów na to czy biskup krakowski brał udział w zamachu przeciw królowi, lecz mimo wszystko opowiedział się za spiskowcami, co w oczach króla stawia go na równi ze zdrajcą.
     Mistrz Kadłubek wprowadza w swej relacji istotny szczegół, to od niego dowiadujemy się o śmierci biskupa Stanisława, po poćwiartowaniu jego ciała. Okoliczności śmierci świętego wskazują na próbę schronienia się w kościele Na Skałce. Do kościoła mieli wejść siłą najpierw słudzy króla, a potem on sam z zamiarem odebrania dostojnikowi kościelnemu życia. Ciężko dzisiaj jednoznacznie stwierdzić czy rzeczywiście ciało biskupa zostało poćwiartowane przez króla lub jego sługi. Przypuszcza się, iż jest to metafora autora, która ma ukazywać stan ówczesnej Polski. Ten typ kary nie był bowiem wtedy stosowany za zdradę. Polska natomiast znajdowała się w okresie rozbicia dzielnicowego i cudowne zrośnięcie się ciała duchownego miało symbolizować ponowne zjednoczenie kraju podzielonego na dzielnice. Potwierdzenie tej tezy możemy znaleźć w dziele "Żywot większy męczennika" opisujący wydarzenia śmierci św. Stanisława. Autor pisze w nim tak:
"Za sprawiedliwym więc wyrokiem Bożym stało się, iż ten, kto zabił niewinnego, sam sobie życie odebrał, ten, kto nie lękał się ściąć głowę biskupa i podeptał infułę, sam później uszedł na wygnanie, koronę królewską utracił dla siebie i swoich potomnych, i jako wygnaniec w obcej ziemi nędzne życie zakończył. I tak jak on posiekał ciało męczennika na wiele części i rozrzucił na wszystkie strony, tak Pan [Bóg] podzielił jego królestwo i dopuścił, aby wielu książąt w nim rządziło i, jak to z winy grzechów naszych teraz widzimy, wydał to królestwo samo w sobie podzielone na podeptanie i zniszczenie przez okolicznych grabieżców. Lecz tak jak moc Boża uczyniła całe święte ciało biskupa męczennika takim, jak było bez śladu blizn, a świętość jego objawiła się znakami i cudami, tak też w przyszłości dla jego zasług przywróci do dawnego stanu podzielone królestwo, umocni je sprawiedliwością i prawdą, opromieni chwałą i zaszczytem".
 Pisząc o wygnaniu polskiego króla, autor miał na myśli ucieczkę Bolesława Szczodrego na Węgry, gdzie nie oddawszy należytego szacunku tamtejszemu władcy, wychodząc z założenia, że swojemu wychowankowi nie będzie się kłaniać został bardzo chłodno przyjęty, a jak twierdzi nasz kronikarz Anonim zwany Gallem ten postępek przyspieszył także jego śmierć. Całą sytuację zanotował następująco:
"Król Władysław jako mąż pokorny, pospieszył wyjść naprzeciw Bolesława i oczekiwał zbliżającego się z daleka, zsiadłszy na znak uszanowania z konia. A tymczasem Bolesław nie miał względów dla pokory uprzejmego króla, lecz uniósł się w sercu pychą, mówiąc: <Ja go za lat pacholęcych wychowywałem w Polsce, ja go osadziłem na tronie węgierskim. Nie godzi się więc, bym mu ja, jako równemu, cześć okazywał, lecz siedząc na koniu oddam mu pocałunek jak jednemu z książąt>. Zauważywszy to, Władysław obruszył się nieco i zawrócił z drogi, polecił jednak, by mu wszędzie na Węgrzech niczego nie brakło. Później atoli, zgodnie i po przyjacielsku spotkali się między sobą jak bracia; Węgrzy wszakże owo zajście głęboko sobie i na trwałe w sercu zapisali. Wielką ściągnął na siebie Bolesław nienawiść u Węgrów i - jak mówią - przyspieszył tym swoją śmierć".
 Szczegóły jednak dotyczące śmierci polskiego króla nie są znane. Po za wzmianką Galla Anonima, iż ok. 1081 roku został zamordowany na Węgrzech nic więcej nie wiemy. Do Polski wrócił syn Bolesława Śmiałego, Mieszko wraz z matką. Wtedy już - prawdopodobnie ok. 1086 r. - w kraju Piastów rządził Władysław Herman. Mieszko urodził się w 1069 roku, ale nie mamy żadnych danych na temat jego matki. Możemy się tylko domyślać, że Szczodry poślubił ją najpóźniej rok wcześniej. 
     Na prośbę wuja Mieszko ożenił się z ruską księżniczką w 1089 r. Nie doczekali się jednak potomka, gdyż w tym samym roku polski książę zmarł spożywszy truciznę. Gall Anonim odnotował jedynie krótką informację o tym fakcie. Pisze w niej, że "jacyś wrogowie" doprowadzili do jego śmierci "obawiając się by nie pomścił śmierci ojca". O samym Mieszku pisze tylko pozytywnie, wzbudzał powszechną sympatię, a "cała Polska opłakiwała go jakby straciła syna jedynaka".
     Wincenty Kadłubek dopatrywał się w śmierci Mieszka losu jaki dotknął ród Bolesława Szczodrego, po zamordowaniu przez niego biskupa krakowskiego Stanisława. Jego zdaniem król Polski Bolesław Szczodry "dotknięty niezwykłą chorobą sam zadał sobie śmierć".
     Jest też i inna wersja wydarzeń związanych ze śmiercią króla Śmiałego. W krainach Austrii; Karyntii i Tyrolu krążą opowieści o królu pątniku, który zmarł w klasztorze w miejscowości Osjak. 
     To jakim królem był Bolesław Szczodry bardziej zapamiętany pod przydomkiem Śmiały oceńcie sami. Faktem pozostaje, że żaden jego następca na przestrzeni dwóch wieków nie nałożył korony.
     
Władysław I Herman
Po wygnaniu Bolesława II z kraju władzę po nim w 1079 roku obejmuje jego młodszy brat, Władysław I Herman. Jego pierwsze kroki zostają skierowane w stronę poprawy stosunków z sąsiadami, z którymi Bolesław Śmiały nie żył w zgodzie. Chodzi oczywiście o Czechy i Niemcy - Cesarstwo niemieckie. Naprawianie stosunków z sąsiadami dużo łatwiej było w Czechach aniżeli w Niemczech, chociażby z tego względu, iż na dworze czeskim żoną Wratysława II była siostra Władysława Świętosława. W 1080 lub 1081 roku ożenił się natomiast z córką księcia Czech Judytą przypieczętowując tym samym sojusz zawarty z południowym sąsiadem. Prawdopodobne też jest, że odnowił jeszcze przed ślubem płacenie trybutu za Śląsk. Ukoronowaniem tak dobrych wspólnych zażyłości była pomoc militarna Polski wysłana Czechom do walki w południowej części kraju. Nie była to jednak zapewne współpraca dwóch równorzędnych sobie partnerów, ale posługa księcia polskiego u swego zwierzchnika władcy Czech. Argumentem, który by za tym przemawiał jest nadanie Wratysławowi II przez cesarza Henryka IV w 1085 r. tytułu króla Czech i Polski. 

     Naprawa stosunków z zachodnim sąsiadem przyszła Hermanowi trudniej niż z południowym. Władca Niemiec był bardzo nieufny wobec polskiego władcy, co wyraził w nadaniu tytułu królewskiego dwóch państw księciu jednego z nich. Najprawdopodobniej Władysław chcąc też odzyskać zaufanie cesarza zgodził się wiele kompromisów, wśród nich było przypuszczalnie zrzeknięcie się pretensji do korony... Taka polityka jednak po pewnym czasie dała spodziewany skutek. Stosunki polsko - niemieckie ociepliły się i król niemiecki w pełni uznał polskiego księcia. Po śmierci pierwszej żony Judyty, Władysław I ożenił się ponownie w 1088 roku z siostrą Henryka IV Judytą Marią niemiecką, córką Henryka III i wdową po królu Węgier Salomonie. Diametralna zmiana polityki nowego księcia Polski doprowadziła jednak do znaczącego pogorszenia się stosunków z Węgrami. 
     Takie postępowanie polskiego władcy rodzi wiele pytań. Czy był zamieszany w zamach na swego brata razem z nowymi sojusznikami ? Czy może był na tyle cwany by wykorzystać dogodną sytuację i umocnić swą władzę w kraju ? Nie ma twierdzących odpowiedzi na te pytania, a w umocnieniu swej władzy w ojczyźnie przeszkadzał mu Sieciech. Był on palatynem i wojewodą małopolskim, pomógł mu objąć tron, a później pomagał również w rządzeniu. Z czasem wręcz dosłownie wypełniał jego obowiązki, a czym bardziej Władysław podupadał za zdrowiu tracąc swój prestiż i wpływ na jakiekolwiek decyzje władza de facto przeszła w ręce możnowładcy. To jak był potężny niech świadczy fakt, iż posiadał bardzo duże grody zwane Sieciechowami i wybijał monety ze swoim imieniem, co było zarezerwowanym prawem tylko dla sprawującego władzę. Ponadto na stałe sprawował funkcję dowódcy sił zbrojnych, choć obowiązek ten powinien pełnić Władysław I Herman. Taki stan rzeczy doprowadził do tego, że krajem Piastów rządził wojewoda małopolski wraz z żoną księcia Judytą Marią, a on sam stał się bezwolnym narzędziem w ich rękach. Zamiarem Sieciecha był jednak ambitny plan objęcia tronu. Pierworodny syn Władysława miał bowiem wyjechać do klasztoru w Saksonii. Decyzje i wszelakie gierki Sieciecha oburzały pozostałych możnych. Jak twierdził nasz nadworny kronikarz Gall Anonim, to właśnie on był winien wszystkich klęsk i niepowodzeń, które spadły na kraj, to on zdecydował o mianowaniu podporządkowanych sobie, nieudolnych urzędników, wyznaczył nieodpowiednich namiestników na Pomorzu. Spisek, który miał mu pozwolić przejąć władzę przelał szalę goryczy możnych. Sprowadzili oni Zbigniewa z Saksonii i wystąpili w obronie jego praw do tronu. Zebrali oni tak duże siły wojskowe, by ten w końcu zrozumiał, iż musi nareszcie usunąć Sieciecha ze swego otoczenia. Bunt ten skierowany tylko przeciwko wojewodzie małopolskiemu osłabił także niestety pozycję księcia Władysława. Skutkowało to wydarzenie niestety najazdem Czechów na Śląsk w 1093 r. 
     Pomimo dużego uzależnienia się w polityce zagranicznej od swych południowych i zachodnich sąsiadów, Władysław Herman realizował także własne plany. Jednym z nich było odzyskanie Pomorza. Walki o nie rozpoczęły się w początkach lat '90 XI wieku i początkowo przynosiły one spodziewane rezultaty. Niestety niemalże w tym samym czasie umiera król Czech Wratysław II. Pociągnęło to za sobą duże pogorszenie stosunków polsko-czeskich, w dużej mierze również dlatego iż polski książę postanawia nie płacić już trybutu za Śląsk. Wspomniany wcześniej bunt przeciw Sieciechowi postanowił wykorzystać nowy władca Czech Brzetysław II. Nie tylko najeżdżał pogranicze, ale także wmieszał się w sam bunt popierając wszelkie spiski możnych skierowane przeciwko polskiemu władcy. Odnalazł on syna Władysława II Zbigniewa przebywającego w klasztorze w Saksonii i sprowadził na Śląsk. Wywołał tam, a później również w innych częściach kraju bunt, który skierowany miał być przeciw Sieciechowi. Pierwsze sukcesy przeciwników wojewody skłoniły polskiego księcia do ustępstw. Wydzielił on swemu synowi Zbigniewowi Śląsk jako jego dzielnicę. Nie cieszył się on nią jednak zbyt długo. Wkrótce po przekazaniu ziemi we władanie starszego syna ojciec przekupił śląskich możnych i najechał nowo utworzoną dzielnicę. Zbigniew uciekł do Wrocławia, ale wkrótce został pokonany pod Kruszwicą w krwawej bitwie. Został uwięziony pod czujnym okiem Sieciecha. Pod presją biskupów i możnych odzyskał jednak wolność. Wówczas znowu wystąpił przeciw ojcu razem z młodszym bratem, Bolesławem. Władysław Herman wyznaczył każdemu z nich dzielnicę. Zbigniewowi przypadła Wielkopolska i Kujawy, a Bolesławowi Małopolska, Śląsk i ziemia lubuska. Sobie pozostawił Mazowsze, sprawując nadal władzę centralną nad całym krajem. Tym samym Płock - stolica Mazowsza - urósł do rangi stolicy kraju. Nie zmienił jednak zdania w sprawie Sieciecha. Dopiero zaprezentowanie siły przez opozycję pod Żarnowcem skłoniła go do zmiany zdania i usunięcia Sieciecha z zajmowanego stanowiska. Zjednoczone wojska Bolesława i Zbigniewa zaprezentowały swą się po tym jak Sieciech prawdopodobnie chciał zgładzić Bolesława, podczas wyprawy na południe. Ojciec wysłał w kierunku południowej granicy Bolesława z obawy możliwego ataku Czech. Drużynę wojów zorganizował mu Sieciech lojalnych wobec siebie. Szczęśliwie jeden z wojów ostrzegł Bolesława przed spiskiem i ten natychmiast zawrócił powiadamiając o wszystkim swego starszego brata. Ostatecznie Sieciech został wygnany z kraju w 1099 roku, a jego majątek skonfiskowano. Sprawa Sieciecha bardzo za szkodziła Hermanowi i Polsce. Musiał znowu płacić daninę Czechom za Śląsk, a na dodatek zaangażowany w sprawy polsko - czeskie stracił Pomorze. Pomorzanie wykorzystali słaby moment Polski i wzniecili jak się okazało zakończony zwycięstwem pucz. 
     Po bliższym przyjrzeniu się jednak jego osobie, jego życie to nie tylko same porażki. Dzięki niemu Płock z małej, nic nieznaczącej osady przeobraził się w ważny punkt obronny. W X wieku mieścił się tutaj ośrodek kultu pogańskiego, następnie ewoluował w gród obronny księcia, a już w XI wieku posiadał opactwo benedyktyńskie. Władysław I Herman wzniósł w tym miejscu pierwsze murowane kościoły, rozbudował podgrodzie, a także ustanowił bazę nie tylko dla wojska strzegącego granic Polski, ale również dokonującego podbojów północnych terenów - Pomorza. Osiedlając się na terenie Płocka podniósł jego znaczenie do rangi stolicy całej Polski. Ufundował wiele kościołów w tym św. Idziego w Inowłodzu, trzy kodeksy - "Ewangeliarz gnieźnieński", "Ewangeliarz płocki" i księgę "Codex pretiosus". Ponadto kupił dwa złote krzyże dla katedry w Bambergu. Zmarł 4 06 1102 roku.
     
Zbigniew
Zbigniew, najstarszy syn Władysława przez całe życie próbował objąć władzę po ojcu, lecz przegrał w tej walce ze swym bratem Bolesławem Krzywoustym. Urodził się około 1070 roku, ale z Bolesławem łączyła go jedynie krew ojca. Bolesława urodziła inna matka. Gall Anonim tak odnotował ten fakt:

     "I niechaj nikt roztropny nie weźmie tego za niedorzeczność, jeśli w tej historii występować będzie razem z prawym synem syn nałożnicy. Bo przecież i w historii naczelnej wzmiankowani są dwaj synowie Abrahama, lecz z powodu niezgody zostali przez ojca od siebie rozdzieleni".
Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić kim była matka Zbigniewa, ale powiedzieć, że była nałożnicą to chyba zbyt mocne określenie. Przemawia za tym fakt, iż  w dynastii Piastów utrzymała się tradycja posiadania kilku żon, a i kochanki nie były obce polskim władcom. Pojawia się pytanie czy Władysław Herman nie podtrzymywał tej tradycji Piastów. Przypuszcza się iż małżeństwo Władysława z matką Zbigniewa zostało zawarte w obrządku słowiańskim - pogańskim - i być może dlatego w oczach kronikarza uchodził on za syna nieślubnego. Jego pochodzenie nie przekreślało jednak szansy na objęcie tronu przez niego. Jedyny kontrkandydat, syn wuja przebywał na wygnaniu na Węgrzech. Sytuacja Zbigniewa zmieniła się, gdy jego ojciec, Władysław Herman postanowił rozstać się z jego matką i ożenić się z księżniczką czeską Judytą. Nastąpiło to około 1080 roku, a klika lat później mniej więcej w 1085 roku urodził się jego przyrodni brat Bolesław. W oczach Zbigniewa stanowił realne zagrożenie w sukcesji do tronu, gdyż pochodził ze związku małżeńskiego zawartego w Kościele katolickim. On sam zaś został oddany przez ojca na naukę. Początkowo kształcił się on w Krakowie, prawdopodobnie u zaproszonego przez Władysława Hermana do tutejszej szkoły wybitnego benedyktyna Ottona, późniejszego biskupa Bambergu i apostoła Pomorzan. Wkrótce jednak Macocha, z pochodzenia Niemka dzięki zapewne swym kontaktom z tamtejszym klerem oddaliła go do klasztoru żeńskiego w Saksonii. Takie posunięcie macochy bardzo oddaliło Zbigniewa od współrządzenia z ojcem i bardzo minimalizowało objęcie tronu przez pierworodnego Władysława Hermana. Znacząco jednak wzrastały szanse objęcia tronu przez jej syna. Nasz nadworny kronikarz Gall Anonim sugerował nawet, iż Judyta była w zmowie z nadwornym doradcą Hermana, wojewodą Sieciechem. Mieli oni wspólnie wpływać na księcia i odsuwać pretendentów do tronu od objęcia władzy. O palatynie Sieciechu Gall Anonim pisze tak:
"Wiele popełniał czynów okrutnych i nie do zniesienia. Jednych mianowicie z błahego powodu zaprzedawał w niewolę, innych z kraju wypędzał, ludzi niskiego stanu wynosił ponad szlachetnie urodzonych. Stąd poszło, że wielu z własnej woli, bez przymusu uchodziło z kraju, gdyż obawiali się, że doznają bez własnej winy tego samego losu. Lecz gdy przedtem ci zbiegowie błąkali się w różnych stronach, teraz za radą księcia Brzetysława zaczęli się gromadzić w Czechach. I tak z czeską chytrością wynajęli jakichś ludzi z klasztoru mniszek. Mając tedy ze sobą Zbigniewa w Czechach zbiegowie posłali do komesa wrocławskiego poselstwo w te słowa: «Co do nas, komesie Magnusie, to bawiąc na obczyźnie jakoś znosimy zniewagi ze strony Sieciecha, lecz tobie, Magnusie, któremu tytuł książęcy więcej przynosi chluby niż władzy, żałośnie współczujemy, skoro masz trudy związane z władzą, ale ne władzę samą, bo nie śmiesz wydawać rozkazów przystawom [urzędnikom] Sieciecha. Lecz jeżelibyś chciał zrzucić z karku jarzmo niewoli, przyjmij spiesznie pod tarczę swej obrony młodzieńca, którego mamy wśród siebie»". 
Po krótkiej naradzie z pewnymi wątpliwościami, Magnus przyjął owego młodzieńca i towarzyszących mu przeciwników Sieciecha. Wydarzenie to miało miejsce zapewne w 1093 roku. Owo wydarzenie bardzo rozgniewało Hermana i do Wrocławia wysłał posła z zapytaniem dlaczego Magnus przyjął Zbigniewa wraz z buntownikami, czy chce być lojalny wobec władcy czy też chce stanąć przeciwko niemu. W odpowiedzi usłyszał, iż chce wraz ze swym otoczeniem pozostać wiernym Władysławowi, ale także pragnie przeciwstawić się Sieciechowi i wszystkim złym postępkom przezeń popełnionych. Odpowiedź ta jeszcze bardziej rozgniewała Władysława Hermana i wyruszył zbrojnie na Wrocław. Taka reakcja polskiego władcy nie spotkała się jednak z poparciem poddanych. Z tego też powodu wezwał on na pomoc króla Węgier Władysława  i księcia Czech Brzetysława, któremu za udzielenie pomocy musiał zapłacić zaległą daninę za Śląsk. Tak duża koalicja okazała się jednak nieskuteczna. Sieciecha nieomal pojmał król Węgier, jednak ten zdołał zbiec wraz synem Hermana, Bolesławem do Wielkopolski. Brak sukcesów militarnych zmusił polskiego władcę do wbrew swej woli zawarcia porozumienia ze Zbigniewem. Otrzymał on we władanie swą dzielnicę ze stolicą we Wrocławiu. Ponadto ojciec Zbigniewa nareszcie uznał - jak pisze Gall Anonim - go swoim synem i droga do objęcia przez niego tronu stanęła otworem. Na ugodzie między synem i ojcem skorzystał także młodszy brat Zbigniewa, Bolesław, gdyż otrzymał również swoją dzielnicę za zgodą księcia Brzetysława. Była nią ziemia kłodzka, dotąd ziemia, o którą walczyły Polska  z Czechami. 
     Prawdopodobne jest, iż Zbigniew został obwołany księciem Śląska przez możnych tego regionu przez wiec, który odbył się we Wrocławiu. Sieciech wraz z Władysławem Hermanem przekonali część możnych by zjednoczyli się z nimi i przeciwstawili się Zbigniewowi. Jednocześnie z porozumieniem wyruszył Herman zbrojnie na Śląsk. Zbigniew zorientowawszy się, że możni opuścili go, a nie będąc pewnym czy tego samego nie uczyni również pospólstwo sam postanowił uciec ratując swoje życie. Znalazł schronienie w Kruszwicy. Herman podążył za zbiegłym synem wściekły, że znalazł schronienie oraz, że udzielili go Kruszwiczanie wypowiadając tym samym posłuszeństwo niemu samemu. Zbigniew nie zamierzał jednak czekać bezczynnie na ojca. Poprosił o pomoc wielu pogan i wraz z siedmioma hufcami Kruszwiczan stoczył bój z Władysławem Hermanem i jego wojskiem. Zwycięski w tum boju okazał się książę Władysław ponosząc małe straty, zadając jednocześnie siłom syna potężny cios. Wielu z walczących pochłonęło pobliskie jezioro Gopło. Gall Anonim tak opisuje te wydarzenia:
"Bóg wszechmogący księciu Władysławowi tak wielkie okazał miłosierdzie, że wytępił nieprzeliczone mnóstwo przeciwników, a z jego żołnierzy tylko bardzo niewielu śmierć zabrała. Tyle bowiem rozlano tam krwi ludzkiej i taka masa trupów wpadła do sąsiadującego z grodem jeziora, że od tego czasu żaden dobry chrześcijanin nie chciał jeść ryby z owej wody". 
 Zbigniew zdołał zbiec i z garstką ocalałych schronił się w grodzie. Nie mając gwarancji bezpieczeństwa dla niego i jego członków nie chciał się poddać ojcu. Władysław nie chcąc dopuścić by syn nawiązał bliskie stosunki z poganami, co mogło być jeszcze bardziej niebezpieczne udzielił mu jej. Uzyskawszy ją poddał się księciu Hermanowi, gdy to uczynił ten zabrał go na Mazowsze, gdzie więził go przez jakiś czas w posiadłości swego doradcy Sieciecha.
     Niektórzy historycy mówią, iż wydarzenia te miały miejsce w 1093 roku, inni natomiast będący w mniejszości mówią, że panowanie Zbigniewa na Śląsku trwało aż do 1096 roku, kiedy to na krainę tę najechał książę czeski Brzetysław II zajmując okolice Kamieńca Ząbkowickiego. Niewola Zbigniewa trwała do momentu konsekracji katedry w Gnieźnie wybudowanej dzięki księciu Władysławowi, która odbyła się 1 maja 1097 r.  Przekonany przez biskupów przywołał do siebie syna i na ich prośbę Zbigniew odzyskał łaskę.
     Wkrótce po tych wydarzeniach Herman zlecił swym synom by wyruszyli wraz z jego wojskiem z wyprawą na Pomorze. Zbigniew z Bolesławem nie dotarli jednak do celu. Nie wiadomo dokładnie co na pewno się wydarzyło po drodze by bracia nie wykonali polecenia ojca, przypuszcza się, iż zawarli między sobą porozumienie. Na umówiony znak jeden przybędzie na pomoc drugiemu wraz ze wszystkimi swymi siłami, gdyby działa się im jakakolwiek krzywda. Prawdopodobnie zawarli je za namową Sieciecha, którego rola na dworze książęcym wraz ze starzejącym się Hermanem nabierała wagi. Pojawiły się nawet przypuszczenia, że Sieciech wraz z żoną Władysława Hermana, Judytą Marią mieli zapoczątkować nową dynastię w Polsce. Brak jednak jasnych dowodów na poparcie tej tezy uniemożliwia branie jej nawet za mało prawdopodobną. Bardziej wiarygodne jednak jet to, iż bracia działali w porozumieniu z ojcem. 
     Książę Władysław nie chcąc dopuścić do kolejnego buntu Zbigniewa tym razem wspieranego przez brata, postanowił podzielić się władzą ze swymi synami. Zbigniew i Bolesław zapewne mieli poparcie możnowładztwa i rycerstwa, co niewątpliwie wpłynęło na decyzję Hermana. Zbigniewowi postanowił przydzielić nową dzielnicę i była nią zapewne Wielkopolska. Bolesław także otrzymał nową ziemię, Śląsk jednakże bez głównych grodów.  
     Do najważniejszego spotkania Hermana z synami, a i za razem z Sieciechem doszło w latach 1099 - 1100. Miało ono miejsce po fałszywym jak się okazało alarmie, iż południowi sąsiedzi chcą zaatakować Śląsk. Bolesław zwany Krzywoustym od razu wyruszył na spotkanie im. Podczas wyprawy najbliżsi ludzie Bolesława zaczęli podejrzewać zdradę oraz możliwość zagrożenia życia Bolesława, gdyż w wyprawę zaangażowali się tylko ludzie mianowani przez Sieciecha. Bolesław od razu zawrócił do Wrocławia i wezwał na pomoc Zbigniewa. Obaj natychmiast wyruszyli spotkać się z ojcem. Spotkanie odbyło się w Żarnowcu, początkowo książęta porozumiewali się poprzez posłów, aż w końcu namówili ojca do usunięcia palatyna. Mistrz Gall Anonim tak opisuje te wydarzenia: "...przez dłuższy czas prowadzili rokowania przez posłów, aż wreszcie pod wpływem rad wielmożów, a gróźb młodzieńców, chłopcy zmusili starego [ojca] do oddalenia Sieciecha". Zmuszony do ustąpienia z urzędu palatyn "uszedł do grodu własnego imienia, który sam zbudował", Sieciechowa. Niedługo potem zorganizowano za nim pościg, aby wypędzić go z kraju. Władysław Herman pojawiwszy się pod grodem Sieciecha wraz z synami zachował się w niecodzienny sposób:
"[...] w nocy, gdy sądzono, że spoczywa już w swym łożu, bez wiedzy kogokolwiek, z trzema tylko najzaufańszymi powiernikami, potajemnie wymknął się spośród wojska i z drugiej strony rzeki Wisły przepłynął w łódce do Sieciecha. Wobec tego wszyscy wielmoże oburzeni oświadczyli, że opuszczanie synów i tylu dostojników wraz z wojskiem nie jest decyzją człowieka rozumnego, lecz szalonego". 
Zaraz po tym czynie zebrano radę, na której ustalono nowy podział państwa. Bolesławowi dano dodatkowo oprócz Śląska Małopolskę. "Zbigniew zaś miał pospieszyć na Mazowsze i zająć miasto Płock oraz leżące w tamtej stronie ziemie, uprzedzony prze ojca nie zdołał wypełnić swego zamiaru".
     Przypuszcza się, że to dzięki swemu palatynowi Sieciechowi Władysław zachował władzę w Polsce uniemożliwiając Zbigniewowi przejęcie Płocka oraz okolicznych ziem. Nic jednak nie mógł poradzić w kwestii jego kary. Sieciecha wygnano z państwa Władysława Hermana, a jego dalszych losach nie wiadomo nic pewnego. 
     Po śmierci w 1102 r. Władysławowi Gall Anonim napisał testament, w którym czytamy:
"Po śmierci mojej atoli Zbigniew niechaj ma Mazowsze wraz z tym, co obecnie posiada, Bolesław zaś [...] niech obejmie główne stolice księstwa we Wrocławiu, w Krakowie i  w Sędomirzu. Na koniec zaś, jeśliby obaj nie byli zacni lub jeśliby przypadkiem niezgoda ich rozdzieliła, to ten, który by do obcych przystał ludów i sprowadził je dla zniszczenia królestwa, niechaj pozbawiony władzy straci prawo do ojcowizny; ów zaś niech tron królestwa na wieki prawnie posiędzie, który lepiej będzie troszczył się o sławę i pożytek kraju".
Pewnym zaskoczeniem jest podział państwa na dwie równorzędne części. Niewskazanie na jednego z synów jako pełniącego rolę zwierzchnika nad drugim jest zaskakujące. Zapewne Gall dodał coś od siebie pisząc o interwencji obcych ludów znając późniejsze wydarzenia. Jednak o równym podziale państwa pomiędzy Zbigniewa i Bolesława pisze też czeski kronikarz współczesny Gallowi, Komes. Nie wyznaczając zwierzchnika Władysław zapewne chciał uniknąć ewentualnego jednego z braci przeciw drugiemu. Hermanowi zależało by obydwaj bracia ze sobą współpracowali również w kwestii polityki zagranicznej i nie pozwalali wtrącać się obcym państwom w wewnętrzne sprawy polskie. Bracia jednak nie spełnili oczekiwań ojca. 
     Pierwszy konflikt miał miejsce jeszcze przed pogrzebem księcia Władysława. Jego synowie pokłócili się o podział skarbów i dzielnicy do niego należącej. W niedługim też czasie Zbigniew dążył do przejęcia władzy w całym kraju, a co najmniej do podporządkowania sobie Bolesława. W 1102 roku ten sprzymierzony z Pomorzanami najechał na dzielnicę Bolesława Krzywoustego, ten jednak w międzyczasie zyskał sprzymierzeńca w osobie księcia kijowskiego Świętopełka, swego teścia. W 1103 r. Zbigniew usiłował przekupić księcia czeskiego Borzywoja. Ten z wojskami najechał na Śląsk będący w posiadaniu Bolesława, lecz podejmując rozmowy z Borzywojem udało mu się zaoferować więcej srebra niż brat i tym samym książę Czech odstąpił od dalszego ataku, a Krzywousty zachował swą dzielnicę. 
     Nie pozostając biernym, Bolesław uderzył na Pomorzan, sojuszników brata i rozpoczął przygotowania by wspólnie z Węgrami uderzyć na Czechy. Nie chcąc jednak walczyć na dwa fronty zawarł porozumienie w 1105 lub 1106 r. ze Zbigniewem. Na jego mocy bracia mieli wspólnie podejmować decyzję w zakresie polityki zagranicznej. Starszemu bratu udało się odwieźć Bolesława od zamiaru zaatakowania Czech, oferując mu za to wsparcie przy uderzeniu na Pomorzan. Kiedy wyprawa doszła do skutku Zbigniew wycofał się ze swej obietnicy, co przyczyniło się w dużej części do jej niepowodzenia. Wzburzony Bolesław znów popadł w konflikt z bratem. Przy pomocy ruskiej i węgierskiej pokonał go, a ten skruszony uznał się za jego wasala. Od tej pory był jedynie wasalem Mazowsza, a nie jego władcą. Na przełomie 1107 i 1108 roku Bolesław Krzywousty znów zorganizował wyprawę mającą uderzyć na pomorze. Tym razem także Zbigniew namówiony przez swych najbliższych doradców nie stawił się u boku brata, przypieczętowując swój los. Krzywousty wypędził bowiem brata z kraju. Tak to wydarzenie podsumowuje Gall Anonim:
"Tak to przez złych doradców skończyło się władztwo Zbigniewa".
Pierwszym przystankiem Zbigniewa w jego tułaczce było zapewne Pomorze, drugim pewnym już miejscem były Czechy. Dotarł tam już w 1109 r. stamtąd zaś udał się do Niemiec. Ówczesny władca tego kraju, Henryk V aspirujący do tytułu cesarza uważał się za rozjemcę w sporze między polskimi braćmi ze względu na zwierzchność władców Niemiec nad Polską. Henryk V postawił ultimatum przed Bolesławem, aby ten przyjął Zbigniewa. Ten jednak odmówił przyjęcia brata.
     Zachęcany przez Zbigniewa Henryk V w odwecie zorganizował wyprawę wojenną przeciwko Polsce. Król Niemiec dał się namówić przekonany, iż tak jak zapewniał go Zbigniew niewielu Polaków stawi mu opór. Dodatkowym argumentem za jej zorganizowaniem miał być fakt, iż Bolesław nie zdołał jeszcze wrócić z kolejnej wyprawy na Pomorze. Jakże było ich wielkie rozczarowanie, gdy napotkali bardzo mocno uzbrojony Bytom nad Odrą. Henryk miał wówczas powiedzieć do Zbigniewa: 
"Zbigniewie, tak to Polacy ciebie uznają za swego Pana? Tak to pragną opuścić twego brata i objęcia rządów przez ciebie?"
Zbigniewowi przyszło po tych słowach przeżyć nie lada upokorzenie, jeszcze większe gdy okazało jak odważni, mężni i waleczni są bytomianie. Znacznie gorzej uzbrojeni stawiali czoła siłom niemieckim jak równy z równym,  a czasem nawet ich przewyższając. Zadali bowiem w tej bitwie wojskom sprzymierzonym ze Zbigniewem poważny cios. Jeden z kronikarzy tak opisuje to wydarzenie:
"Niektórzy z niemieckich rycerzy zboczyli pod gród, pragnąc okazać w Polsce swą cnotę rycerską, a wypróbować siły i odwagę Polaków. A grodzianie, otwarłszy bramy, wyszyli naprzeciw z dobytymi mieczami, nie obawiając się ani mnogości różnorodnych wojsk, ani napastliwości Niemców, ani obecności samego cesarza, lecz czołowo stawiając im odważny i mężny opór. Widząc to cesarz niesłychanie się zdumiewał, że tak ludzie bez zbroi ochronnej walczyli gołymi mieczami przeciw tarczownikom, a tarczownicy przeciw pancernym, spiesząc tak ochoczo do walki jakoby na biesiadę. Wtedy jakoby rozgniewany na zakusy swoich rycerzy cesarz posłał tam kuszników i łuczników, aby przynajmniej przed ich groźbą grodzianie ustąpili i cofnęli się do grodu. Ale Polacy na pociski i strzały zewsząd lecące tyle zwracali uwagi co na śnieg lub na krople deszczu. Tam cesarz po raz pierwszy przekonał się o odwadze Polaków, bo nie wszyscy jego rycerze wyszyli cało z tej walki".
Było to preludium do wielkiej obrony Głogowa, gdzie Polacy w 1109 roku bohatersko bronili się przed Niemcami. Podczas odwrotu wojska Bolesława Krzywoustego cały czas atakowały siły cesarza Henryka V, który opuszczał Polskę ponosząc wielką klęskę. 
     Po przegranej u boku cesarza, Zbigniew udaje się na Czechy, skąd wraz z zaprzyjaźnionymi Polakami i Czechami atakował zbrojnie Śląsk. Sprowokował on tym samym wyprawę odwetową Bolesława Krzywoustego w 1110 r. Jej efektem był pokój zawarty między władcą Polski i Czech, księciem Władysławem I. Uzgodnili oni, iż ich bracia Zbigniew i Sobiesław wrócą do swoich rodzinnych krajów uznając zwierzchnictwo swych braci i otrzymując swoją dzielnicę. 
     Powrót Zbigniewa Gall Anonim opisał jako triumfatora z ambicjami rządzenia całym krajem, a nie jako poddanego swego brata, za co przyszło mu bardzo drogo zapłacić. 
"Atoli Zbigniew idąc za podszeptem ludzi głupich, niepomny przyrzeczonego poddaństwa i pokory, przybył do Bolesława nie w pokornej, lecz wyzywającej postawie, nie jak przystało na człowieka skruszonego długotrwałym wygnaniem, znużonego tylu trudami i niepowodzeniami, lecz owszem, jak pan [udzielny], każąc miecz nieść przed sobą, z poprzedzającą go orkiestrą muzykantów grających na bębnach i cytrach, okazując w ten sposób, że nie będzie służył, lecz panował, dając do poznania, że nie będzie wasalem brata, lecz że bratu będzie rozkazywał. A niektórzy nierozumni ludzie [...] taką radę podsunęli Bolesławowi, której uwierzywszy natychmiast pożałował i zawsze będzie żałować, że jej posłuchał". 
 Choć Gall nie zdradza nam o jaki czyn chodzi, to ujawnia go w swych kronikach inny nadworny kronikarz, Czech Kosmas. Opisuje w niej, że Bolesław:
"swego brata Zbigniewa pod przysięgą wierności  podstępami przywołał i trzeciego dnia pozbawił go oczu".
 Ten na skutek odniesionego kalectwa bardzo podupada na zdrowiu i załamany umiera w około rok po uwięzieniu - ok. 1112 roku. 
Bolesław Krzywousty
Bolesław Krzywousty urodził się w 1085 roku. Z jego narodzinami łączona jest pewna legenda. Przez kilka lat nie mogąc doczekać się potomka, jego rodzice Władysław I Herman i czeska księżniczka Judyta usłuchali rady biskupa Franko, który powiedział:
"Jest pewien święty w ziemi francuskiej, ku południowi, koło Marsylii, gdzie Rodan wpada do morza - ziemia zwie się Prowansją, a święty Idzim - ma on tak wielkie wobec Boga zasługi, że każdy, kto pobożnie mu zaufa i czci jego pamięć, jeżeli poprosi o coś, z pewnością to otrzyma. Każcie więc zrobić posąg ze złota wielkości dziecka, przygotujcie królewskie dary i co prędzej wyślijcie je do świętego Idziego". 
 "...jeszcze mnisi z Prowansji nie skończyli [postu i modlitw], a już matka w Polsce cieszyła się z poczęcia syna!".
 W ten oto sposób święty Idzi stał się patronem Bolesława Krzywoustego. W życiu jednak jego patronem - władcy i wojownika, stał się bóg wojny starożytnego Rzymu - Mars. Od najmłodszych lat kształcono go w sztuce rycerskiej, kształtowaniu umiejętności myśliwskich z psami i ptakami oraz przygotowanie go do objęcia władzy poprzez stawianie przed nim nowych zadań wyznaczonych przez ojca. W tym również udział w wyprawie wojennej na Morawy w 1092 lub 1093 roku u boku Sieciecha. Nadworny kronikarz Gall Anonim tak opisał proces przygotowania Bolesława do objęcia władzy:
"Nie uganiał się on bowiem za czczymi zabawami, jak to zwykła czynić częstokroć swawola chłopięca. lecz starał się naśladować dzielne i rycerskie czyny, o ile mógł to w tym wieku. I aczkolwiek jest zwyczajem chłopców szlachetnego rodu zabawiać się z psami, to Bolesław jeszcze w pacholęctwie więcej cieszył się służbą rycerską. Jeszcze bowiem nie zdołał o własnych siłach dosiąść lub zsiąść z konia, a już wbrew woli ojca lub niekiedy bez jego wiedzy, wyruszył na wyprawę przeciw wrogom jako wódz rycerstwa".
 W 1093 roku Zbigniew zbuntował się przeciwko ojcu, co poskutkowało odzyskaniem praw synowskich dla niego i umożliwiło mu odziedziczenie władzy, a jeszcze za życia ojca otrzymał własną dzielnicę ze stolicą we Wrocławiu. W ten sposób Bolesławowi przybył rywal do objęcia tronu po śmierci ojca. Chcąc jednak podkreślić również jego status, Władysław Herman wyznaczył mu dzielnicę - ziemię kłodzką, wówczas sporną między Polską i Czechami. 
     Jako siostrzeniec króla Czech Wratysława prawdopodobnie otrzymał tę ziemię jako lenno czeskie. Po zbrojnym zmuszeniu Zbigniewa do opuszczenia Wrocławia, a w konsekwencji  schwytania i uwięzieniu go po bitwie w Kruszwicy,  w 1097 roku Władysław Herman wysyła obu braci na wyprawę przeciw Pomorzu. Bracia jednak zwierają tajne porozumienie i zawracają. Herman dostrzegając rosnące ambicje polityczne synów, na nowo przeprowadza podział państwa. Bolesławowi przypada zarządzać Śląskiem, a Zbigniewowi Wielkopolską. Ojciec pozostaje jednak władcą zwierzchnim nad braćmi. Bolesław pozostając pod opieką Wojsława, krewnego Sieciecha wyrusza z sukcesem jak się później okazało na Międzyrzecz będący jedną z bram na Pomorze. 
     W 1099 roku miało dojść do zamachu na życie nastoletniego wówczas Bolesława. Ojciec wysłał go by zapobiegł najazdowi czeskiemu, kiedy opuścili Wrocław okazało się, że nie przyjechał Wojsław, a jej uczestnicy to tylko ludzie Sieciecha. Wystraszony Bolesław natychmiast wysłał posłańca do Zbigniewa z prośbą o pomoc, niezwłocznie wracając do Wrocławia. Na miejscu zwołał wiec, gdzie opowiedział jakie niebezpieczeństwa grożą mu ze strony Sieciecha, wywołując u zebranych oburzenie na Sieciecha. Po przyjeździe Zbigniewa, bracia podjęli działania mające zmienić politykę ojca oraz przede wszystkim pozbawiające palatyna Sieciecha pozycji na dworze ojca. Na skutek zawartych umów, negocjacji i wystąpień zbrojnych doprowadzili do wygnania palatyna oraz do zmuszenia Władysława Hermana do nowego podziału państwa. Bolesław otrzymał jeszcze dodatkowo Małopolskę oraz główne stolice Wrocław, Kraków i Sandomierz. 
     Gdy Pomorzanie zbudowali gród na wprost Santoka, Zbigniew podjął przeciw nim wyprawę, ale nieudaną. Pomorzanie naśmiewali się wówczas z księcia zarzucając mu gnuśność. Bolesław dotarł później z zaledwie garstką wojska, ale ścigał wrogów, aż do granicy, wycofując się tylko z powodu nielicznych sił. Dzięki takiej postawie poganie nazwali go "wilczym szczenięciem". 
     15 sierpnia 1100 roku Bolesław został pasowany na rycerza przez swego ojca. Wkrótce po tym wydarzeniu odparł najazd Połowców przybyłych z nadczarnomorskich stepów. W 1102 r., po śmierci Hermana otrzymał połowę ojcowskiego skarbca i połowę Polski - Małopolskę i Śląsk. W tym samym roku najechał Białogard, bogatą krainę na Pomorzu. Na drodze do zdobycia północnych terenów stał mu jednak Zbigniew, który mając Pomorzan za sąsiada zawarł z nimi sojusz.